9 najciekawszych światów fantasy

Na co dzień nie czytam fantasy, ze względu na nudny projekt uniwersów, w których dzieje się akcja. Jednak czasami trafi się perełka, obok której nie mogę przejść obojętnie. Wyobraźnia niektórych autorów przekracza znacznie granice standardowego fantastycznego lasu/prerii/średniowiecznego zamku lub pogrywa z tymi motywami. I jest to cudowne!

Wybór oczywiście jest całkowicie subiektywny, ale mam nadzieję – reprezentatywny.

1. Gujareeh – N.K. Jemisin Sen o krwi

W tej dylogii autorka stworzyła zupełnie nowy świat. Miasto-państwo Gujaareh, wyrastające na samym środku pustyni, nieodparcie kojarzyło mi się  ze starożytnym Egiptem. Mury z piaskowca, akolici i kapłani bogini snu, golący się na łyso, bohaterowie ubierający się tylko w przepaski biodrowe (także kobiety chodziły obnażone). Ściśle określona hierarchia społeczna z królem współpracującym ze świątynią (a nawet jej podległym do pewnego stopnia). Palące słońce nieustannie oświetlające imperium…

Do tego należy dodać niezwykły system magii (to nazwa robocza). Kapłani wchodzili w sny mieszkańców miasta i zbierali z nich esencje różnych emocji. Potem korzystali z nich, by leczyć, dawać radość lub… zabijać. How cool is that?

1

2. Lormere – Melinda Salisbury Córka zjadaczki grzechów

Ta seria  to moja wielka miłość. Pozornie typowe romansidło fantasy (tak wynika z blurba), w rzeczywistości niezwykle sprawnie napisana powieść o zagrożeniu, śmierci, miłości, widmie niezwykłej wojny, izolacji, byciu samą śmiercią. Akcja toczy się w baśniowym królestwie Lormere, w którym monarchowie praktykują przedziwne i odstręczające praktyki zachowania ciągłości linii rodu (brat i siostra przed ołtarzem? To norma). System wierzeń mieszkańców tego tradycyjnego, konserwatywnego kraju obejmuje Zjadanie grzechów: po śmierci danej osoby Zjadaczka Grzechów musi w imieniu bogini pochłonąć symbolizujące jej niecne postępki potrawy, inaczej dusza zmarłego nigdy nie zazna spokoju. Na zamku mieszka też (jest przetrzymywana) przeznaczona bogom dziewczyna, której dotyk zabija; tylko rodzina królewska może się do niej zbliżyć.

Skomplikowany system władzy (mimo że to monarchia), wierzenia, mitologia i interesująca historia kraju (założonego ponoć przez postać wyraźnie kojarzącą się ze szczurołapem ze znanej baśni) sprawiają, że opowieść Salisbury nabiera głębi i czyta się sama.

2

3. Europa magów – Sally Green Zła krew

W tej trylogii zadziwiło mnie wiele, ale najbardziej chyba fakt, w jaki sposób autorka wykorzystała pomysł z Harry’ego Pottera i odwróciła go o 180 stopni. Mamy magów, którzy żyją obok “normalsów”, niemagicznych i nie zdających sobie sprawy z ich istnienia ludzi – brzmi znajomo? Tym bardziej, że większość akcji dzieje się początkowo w Wielkijej Brytanii. Jednak autorka błyskawicznie leczy nas z sielskiego skojarzenia z powieścią Rowling – jej magiczne uniwersum UK jest faszyzujące, podzielone na “czarnych” i “białych” magów, pełne indywiduów rasistowskich i ksenofobicznych. Frakcja “białych” czarodziejów tępi wszelką odmienność – główny bohater, mieszaniec, jest ostracyzowany, obserwowany przez rząd i nakładane są na niego coraz większe ograniczenia. “Czarni” czarownicy nie interesują się nim zupełnie, bo zapatrzeni są głównie w swoje własne sprawy. Rząd posuwa się do tortur, fałszywych oskarżeń, aresztu bez powodu i nie tylko. Green opisuje, jak fanatyzm czarodziejów z Wielkiej Brytanii rozlewał się po Europie, wywołując nie tylko wojnę z “czarnymi”, ale też strach wśród własnych członków. To naprawdę świetnie napisana wizja.

3

4. Wielki Kijów – Władimir Wasiljew Wiedźmin z Wielkiego Kijowa

Od razu powiem, że to nie jest dobra książka, ale mam do niej sentyment. Wasiljew to ukraińsko-rosyjski pisarz, w Polsce mało znany, który od Andrzeja Sapkowskiego dostał błogosławieństwo na stworzenie i wydanie spinoffu sagi wiedźmińskiej. Wielki Kijew, po którym wędruje łysy, wytatuowany Geralt, to miasto-labirynt pustoszone przez… zbuntowany sprzęt budowlany. To generalnie świat, w którym maszyny – także ciągniki, samochody itp. – mają świadomość na poziomie tej spotykanej u zwierząt i pełnią rolę potworów.  Po Kijowie i okolicach krążą maszyny udomowione i dzikie – na te drugie polują wiedźmini. Samochody czy kosiarki mogą się rozmnażać, powstają kolejne pokolenia pickupów i furgonetek.

To takie techno-fantasy – podgatunek, który nie każdemu przypadnie do gustu. Urzekł mnie jednak sam pomysł ożywienia wytworów ludzkich rąk, kojarzący się z golemami i zabawą w Boga, która poszła źle. Mało kto słyszał o tym zbiorze (wydała go ISA w wersji z czterema opowiadaniami – w oryginale jest ich 10 w dwóch tomach), a cały czas jest do kupienia za niewielkie pieniądze. Warto zerknąć z ciekawości.

asd

5. Bezruch – N.K. Jemisin Broken Earth

Jemisin ma talent do tworzenia niezwykłych uniwersów. Tak jest i w najnowszej serii, którą rozpoczęła Piątą porą roku. Uwaga, poniżej mogą być niewielkie spoilery!

Bezruch to kontynent po katastrofie. Czytając mamy wrażenie, że mowa o dalekiej przyszłości Ziemi, na której coś poszło nie tak i kolejne cywilizacje popadają w zapomnienie jedna po drugiej, niszczone przez globalne katastrofy – Sezony. Górotwory, czyli ludzie o zdolnościach czerpania energii z ziemi, są traktowane jak zagrożenie lub niewolnicy, mimo że są przesłania, że kiedyś było inaczej. Tajemnicze artefakty pojawiają się co jakiś czas, a to na niebie, a to wykopywane spod ziemi. Do tego zjadacze kamieni, niesamowite istoty, których interesów i pobudek nikt nie rozumie, budzące lęk wśród ludzi. Bezruch rządzony jest raczej hierarchicznie, nominalnie przez cesarza (pełniącego raczej funkcję dekoracyjną), w praktyce przez radę. Dodatkowo Jemisin wrzuca nas do tego obcego, ale dziwnie postapokaliptycznego świata w momencie, w którym największe, nieporuszone dotąd miasto i stolica zostaje zniszczone i rozpoczyna się kolejny Sezon.

Mitologia Bezruchu, którą dostajemy, rysunek jego sytuacji politycznej i stosunków społecznych są naprawdę niezwykłe. No i sama książka naprawdę warta polecenia.

4

6. Xanth – Piers Anthony Xanth

Xanth to kraina, która istnieje tuż obok naszego świata, na ukrytym magicznie półwyspie, gdzie nie mogą dotrzeć zwykli ludzie (chyba że mają wyjątkowego pecha). Wszystko, co możemy znaleźć w klasycznych powieściach fantasy, mitach, legendach i nawet bajkach, właśnie tam wyrasta (czasem dosłownie). Są centaury, smoki, golemy, wróżki, magowie, krasnoludy, syreny, harpie, ogry, elfy… generalnie jest tam wszystko. Są także drzewa, na których rosną buty czy bochny chleba, rośliny rzucające zaklęcia, śpiewające rzeki, żywe kamienie (mniej więcej), magiczne artefakty, czasami dosłownie z piekła rodem (wejście do piekieł również się znajdzie)… Za to brak tam technologii, mimo bliskości ze “zwykłą” Ziemią.

Xanth jest przy tym cyklem mocno komediowym, więc autor raczej pogrywa sobie ze wszelkimi znanymi motywami, czasami bez sensu, niż tworzy epickie opowieści. Jest wariacko, luźno, miejscami sprośnie (im dalej, tym częściej), głupawo i magicznie aż do bólu. Lubię to uniwersum za różnorodność i podejście bez najmniejszego nadęcia. Seria jest wymieniana na wszelkich listach klasyki fantasy, jednak od razu zaznaczę – po pierwszych 4-5 tomach przejada się błyskawicznie.

23989.jpg

7.Polska słowiańska – Katarzyn Berenika Miszczuk Kwiat paproci

Miszczuk miała genialny pomysł na świat przedstawiony. W jej Szeptusze widzimy zupełnie nową, alternatywną Polskę: w 966 roku mieszko wcale nie przyjął chrztu, emisariuszy Kościoła katolickiego pogonił gdzie pieprz rośnie, a na słowiańskich podwalinach zbudował wschodnioeuropejską potęgę. Tysiąc lat później Polska ma się dobrze: ludzie studiują, pracują, przemysł działa jakby nigdy nic. Tradycje są jednak zupełnie inne: żadnych Wielkanocy i innych Bożych Narodzeń, a Dziady, przesilenia, kupalnocki… Popularne imiona też nieco inne, niż byśmy się spodziewali: Radomir, Mieszko, Gosława, Mściwój. W miastach wkradł się już ateuszowski pośpiech i widać odwrót od tradycji, ale na wsiach kwitną kulty bogów (na ogół wszystkich, czasami z naciskiem na konkretnego) i dawne zwyczaje. Wiać to także w innych sferach życia – przykładowo Gosia, główna bohaterka, ukończywszy medycynę musi odbyć roczne praktyki u szeptuchy, a potem wybrać dalszą drogę zawodową: lekarza lub znachorki.

Niestety, autorka nie wykorzystała potencjału tego niezwykłego, momentami przesyconego magią świata. Szeptucha, a potem Noc Kupały okazały się fantastycznym, podszytym przygodówką romansidłem. A szkoda, bo ta słowiańska Polska zapowiadała się po prostu super!

collage

9. Dworce Chaosu – Roger Zelazny Kroniki Amberu

Tak, to skomplikowana sprawa. Dworce Chaosu to kraina (krainy?), która istniała, zanim pojawił się jakikolwiek porządek w masie chaosu przelewającego się przez wielką Pustkę, stojące po jednym na każdym jej krańcu. Ich przeciwieństwem jest Amber – powstały z pierwszego stworzonego Wzorca przez Dworkina, przodka pierwszego króla Amberu, Oberona. Pomiędzy Dworcami a Amberem istnieją liczne cienie, w tym znana nam Ziemia, czyli światy równoległe, które jednak nie są tak naprawdę rzeczywiste – ponieważ jedynie Amber i Dworce Chaosu istnieją naprawdę. Członkowie rodziny królewskiej Amberu mogą podróżować pomiędzy tymi cieniami światów i, co więcej, naginać lub tworzyć nową rzeczywistość z ich elementów. Podobne, chociaż nie takie same zdolności mają dworzanie z Dworców Chaosu.

Brzmi skomplikowanie? A jest tego jeszcze więcej, powyżej to zaledwie geografia; cały zamysł Kronik Amberu oparty jest na światach równoległych i walce o dominację nad nimi dzięki mocom Porządku i Chaosu. Na szczęście to przebogate uniwersum w trakcie lektury (10 tomów!) jest znacznie prostsze do ogarnięcia.

collage.jpg


Oczywiście światów fantasy, o których warto by było wspomnieć, jest więcej. Nie wymieniłam chociażby pratchettowskiego Świata Dysku czy Londynu Pod z Nigdziebądź. Te powyżej jednak są dla mnie absolutnie najciekawsze, z najlepiej opracowaną mitologią, oryginalne (pierwszy tom Xanth wydano w 1977, pierwszy Świata Dysku – w 1983, a pomysł na komediowe ujęcie jest podobny), najbogatsze. Dość, że czytania jest na wiele wieczorów!

Ilustracja na początku: Sen o Krwi wg N.K. Jemisin, DHTenshi/DeviantArt

 

4 myśli w temacie “9 najciekawszych światów fantasy

  1. Też przestałam czytać (albo przynajmniej dość mocno ograniczyłam) fantasy z powodu większej niż w innych gatunkach fantastycznych wtórności. Na mojej liście na pewno znalazłby się „Jonathan Strange i pan Norrell” (właśnie czytam opowiadania z tego uniwersum ^^) i… „Assassin’s Creed” do którego mam ogromny sentyment (choć to akurat nie książki. No może trochę. Ale nie myślmy o nich ;)).

    Polubienie

  2. Ja bym dorzuciła świat Nightrunnera Lynn Flewelling, niesamowicie do mnie przemawia jego konstrukcja. Oraz świat Kate Daniels, acz to jest takie fantasy/postapo.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Matka Przełożona Anuluj pisanie odpowiedzi