Holly Black „Okrutny książę”, czyli od nowa Polska Ludowa [recenzja]

Ta książka zaczyna się od zamordowania rodziców na oczach dzieci.

Mimo tego emocjonującego wstępu Okrutny książę okazał się bardzo generyczną powieścią, chociaż po cichutku miałam nadzieję na nieco więcej – ratują ją tylko dwa elementy.

Totalnie dałam się tutaj złapać na marketing – wcześniej słyszałam sporo dobrego o Holly Black od Wiedźmy, a od zdjęć tej książki zaroiło mi się na Instagramie i Facebooku jak od mrówek na wiosnę. Skusiłam się – firma zafundowała nam bony do księgarni, w tym e-bookowych, dziękuję pan praca – i w sumie dobrze, że nie płaciłam za nią ze swoich zaskórniaków: oto kolejna książka dla nastolatek z elfami w tle.

holly black okrutny ksiaze recenzja
Poczytywałam w drodze na autobus. Yup, czytam na chodząco, taki ze mnie zuch.

Nie jest to co prawda totalna zrzynka z Dworu Cierni i Róż Sarah J. Maas, ale trochę tu elementów wspólnych i pierwsze skojarzenie jest wyraźne. Główna bohaterka, Jude, jako dziecko została zabrana ze świata ludzi wraz z siostrami – człowiekiem i elfką – przez elfa, który w akcie zemsty zabił jej rodziców. Wychowała się na jego dworze, doskonale wyedukowana przez opiekuna i jest biegła w kruczkach elfowej magii czy zwyczajów, ale otoczona pogardą jako śmiertelniczka. Teraz, jako nastolatka, musi stawiać czoła kolejnej próbie: okrutnemu księciu Cardanowi, który obrał ją i jej ludzką siostrę na cel niebezpiecznych żartów. Kiedy Jude niemal ginie w wyniku kolejnej brutalnej zabawy przyjaciół księcia, jej nienawiść sięga zenitu – a pomoc proponuje jej niespodziewanie następca tronu, brat jej dręczyciela. Nic jednak nie przychodzi bez ceny: zostaje szpiegiem księcia Daina. A potem wszystko idzie w piździec… Mniej więcej.

okrutny książę
Nasza bohaterka ma dość sprecyzowane ambicje. Większość jej planów ma w sobie całkiem sporo ostrych przedmiotów.

Mamy więc krainę kapryśnych i okrutnych elfów wszystkich kształtów i rozmiarów, podzielonych na Dwory, ludzką dziewczynę, która ląduje tam stanowczo wbrew swojej woli i przy okazji zalicza traumę życia, wychowuje się w przeświadczeniu o tym, że jest gorsza niż rasa panów, po czym wpada w wir wydarzeń na dworze i los rzuca ją gdzieś pomiędzy pretendentów do tronu, a po drodze staje się przy okazji asasynką. Decyzje podejmowane przez Jude czasami w ogóle nie kleiły się logicznie, spiski części elfów również, ogółem – trochę to wszystko zbyt niewiarygodne jak na realia powieściowe. Dodatkowo całość doprawiono m.in. trudnymi relacjami między rodzeństwem czy odrobiną życiowych spraw (np. kwestia dostępności tamponów krainie elfów). Generalnie na poziomie fabularnym czułam się nieco jak na niedawnym seansie Venoma: nie spodziewałam się wiele, a i tak wyszłam lekko zdezorientowana tym, co dostałam.

dissaponted

Jednak wspomniałam o dwóch pozytywach. Pierwszym będzie – mimo wszystko – kreacja głównej bohaterki. Mimo sporej liczby stereotypów wciśniętych w Okrutnego księcia, Jude zdarza się im wymykać. Jest człowiekiem – ale nie chce wrócić do świata śmiertelników ani mścić się za swoich rodziców; jest niezwykle uparta i dumna, nawet gdy może ją to kosztować zdrowie i życie; bywa też sprytna i inteligentna, snuje plany i tworzy strategie, co jest miłą odmianą po szeregu bohaterek-gąsek, których główną cechą charakteru jest odwaga (i uroda oczywiście). Drugą zaletą jest relacja między Jude a książętami. Pozornie zdaje się, że może tu zaistnieć trójkąt miłosny (a może i czworokąt), jednak szybko przekonujemy się, że Holly Black postanowiła romans upchnąć gdzieś w kącie, a najlepiej prawie w ogóle go nie dotykać (dziękujemy ci, autorko), mimo że pojawiają się momenty mające nas na niego nakierować czy nawet stworzyć erotyczną sugestię gdzieś między wierszami. Jeśli ktoś sięgał po Księcia z nastawieniem na romansidło dla nastolatek, to tu czeka go spore rozczarowane – to raczej historia wojny umysłów, w której Jude musi przechytrzyć swoich przeciwników, bo nawet gdy czują do siebie pociąg (niekoniecznie romantyczny), to głównie chcą się nawzajem skrzywdzić.

okrutny ksiaze fanart.jpg
Jude i Cardan. Nie dajcie się zwieść, to nie romantyczna scena pocałunku – książę właśnie zastrasza i usiłuje udusić bohaterkę.

Ogółem nie przeczę: powieść jest wciągająca i akcja toczy się wartko. Czyta się to to błyskawicznie, nawet pojawia się pewna ciekawość co do ciągu dalszego (będą jeszcze dwa tomy – The Wicked King – ukaże się w USA w styczniu 2019, a trzecia, The Queen of Nothing, w 2020). Oczywiście zyskała też już spore grono fanów i fanek – jak chyba każda „elfowa” książka dla młodzieży. Tu zasługę należy przypisać relacji flirt-nienawiść-zabiję cię śmieciu, łączącej księcia Cardana i Jade, która rzeczywiście może się młodym czytelnikom jawić jako atrakcyjna (chociaż na tym etapie powieści definitywnie toksyczna).

Jednak jest to książka, bez której spokojnie można żyć i nic nie stracić. Także wam pozostaje decyzja: czy ciekawa postać kobieca i sprawne pióro wystarczą, żeby Was zachęcić, czy może jednak macie przed sobą ciekawsze lektury 🙂

cardan i jude
Tak to wygląda przez większość książki – usiłują się nawzajem pozabijać. Dosłownie. Nie że „udaję, że cię nienawidzę, a w ogóle cię kocham”, tylko „udaję, że nie chcę wbić ci tego sztyletu w oko”. Rys. ta pani.

7 myśli w temacie “Holly Black „Okrutny książę”, czyli od nowa Polska Ludowa [recenzja]

  1. Mam kilka książek z wieku wczesno-nastoletniego [końcówka podstawówki] do których mam pewną słabość i części z nich nie chce nawet oceniać obecnie, bo nawet, gdy do nich wracam to po prostu przez wspomnienia nie potrafię być obiektywna. Mam tak między innymi ze „Zmierzchem”, po którym mogę jechać równo, ale jednak jak go otworze to przypomina mi się, jak miałam te 12 lat w trakcie lektury. Podobnie mam z „Daniną. Nowoczesną baśnią” Black – to chyba w ogóle moje pierwsze i tak mroczne urban fantasy. Kupiłam książkę w jakiejś budzie z tanią książką w trakcie wakacji nad morzem i początkowo się jej strasznie bałam, ale gdy do niej wróciłam to… przeczytałam ją wtedy kilkukrotnie. No i właśnie tu pojawia się mój problem z „Okrutnym księciem” – chciałabym czytać, serio. Bo Black, bo ja bym znowu chciała czuć się tak, jak wtedy. Ale jednocześnie ja wiem, że przez sięgnięcie po tę książkę zniszczę sobie tę „idealną” wizję jej twórczości. I chyba tego nie chce. 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Właśnie to kończę.
      Jaka ja byłam głupia.
      Zniszczyłam sobie dzieciństwo.
      Co mój Roiben robi w tym czymś?
      W JAKI SPOSÓB to jest to samo uniwersum?
      Przecież to się nawet nie klei z „Daniną”. Nie rozumiem co się stało.

      Idę czytać „Daninę” i udawać, że „Okrutny książę” nie istnieje.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz