Wygląda na to, że komiks – przynajmniej zachodni – to nadal bardzo męska dziedzina, w której na próżno szukać większej, kobiecej niszy. Takie mam przynajmniej wrażenie.
Ten tekst jest luźnymi przemyśleniami, nie artykułem (popularno)naukowym czy analitycznym – podejdźcie do niego, proszę, jak do zajawki dyskusji, a jeśli przywołam błędne informacje, dajcie mi znać 🙂
Od około trzech lat dość mocno „siedzę” w polskim środowisku komiksowym – jakoś tak wyszło. Zaznaczmy, że nie chodzi tu tylko o czytanie i kupowanie komiksów – od dawna je recenzuję, ostatnio też zdarzały się inne atrakcje, jak prowadzenie spotkań na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi czy uczestnictwo w selekcji zgłoszonych prac w konkursie Złote Kurczaki, nagradzającym komiks niezależny. Piszę to, żeby podkreślić, że poniżej to jednak nie bełkot, a rzeczywiście opinia kogoś, kto ma pojęcie.
Gwoli ścisłości, będę dzisiaj mówić raczej o tym, co mamy jako kobiety do czytania, nie o tym, jak wygląda bycie twórczynią w środowisku komiksowym. A także pamiętajcie: nie każda kobieta musi chcieć czytać romansidła, nie każdy facet musi ich nienawidzić albo mieć na nie zakaz. W tym tekście mówię ogólnikami 🙂
Główne zdjęcie to fragment okładki zagranicznego wydania doskonałych Wyszywanek Marjane Satrapi – cudownie kobiecego, chociaż porażającego komiksu.
Bardzo pobieżne zerknięcie na rynek komiksów w Polsce
Generalnie możemy podzielić komiksy u nas dostępne na cztery grupy:
- manga (i ogólnie – komiks wschodnioazjatycki)
- komiks polski
- komiks amerykański
- komiks europejski
Pojawiają się też co jakiś czas pojedyncze publikacje z Ameryki Południowej (głównie dzięki wydawnictwu Mandioca). O komiksach afrykańskich czy australijskich (ale też np. indyjskich czy arabskich, poza Marjane Satrapi) w Polsce nic mi nie wiadomo.
Każda z tych grup charakteryzuje się specyficznymi cechami. O mandze powiem później, tu chcę skoncentrować się na szeroko pojętym „zachodnim” komiksie.

Tytuły amerykańskie to w dużej części superhero – historie o trykociarzach z mocami, ratujących świat – oraz nieco obyczajówek, fantastyki i przygodówek. Wśród komiksów Europejskich mamy dużo fantastyki pokroju Thorgala czy Skargi utraconych ziem, dużo obyczajówek historycznych i nie tylko, sporo przygodówek takich jak Tin Tin, do tego trochę erotyki (pozdrawiamy pana Milo Manarę). W Polsce w obiegu oficjalnym dostajemy dużo komiksu historycznego (sporo bibliotek, gmin itp. je sponsoruje), obyczajowego, humoru i nieco fantastycznego. Do tego oczywiście gros publikacji dla dzieci, ale to mnie w tym kontekście zdecydowanie nie interesuje.
Wiecie, czego nie ma w żadnej z tych kategorii? Otóż: romansu. Nikt, do jasnej ciasnej, nie wydaje komiksów romansowych.
W USA i w Polsce mamy za to nieco komiksów, które mogę nazwać umownie kobiecymi – pisanych/rysowanych przez kobiety, z perspektywy kobiet, często dla kobiet lub tak, żeby dotyczyło problemów częściej dotykających kobiet. Wśród naszych artystek na pewno trzeba wymienić Edytę Bystroń i Annę Krztoń, których komiksy są właśnie do cna przesiąknięte kobiecością; wśród zagranicznych znajdzie się nieco więcej tego typu historii, ale o tym za chwilkę.

Gdzie ten romans, ja się pytam?
Jakoś trzy lata temu, zniechęcona samodzielnymi poszukiwaniami, zadałam pytanie o zachodni komiks romantyczny na największej polskiej grupie komiksowej. Miałam proste wymagania: ma być romans, preferowany hetero, i ma być w Polsce. Gwoli wyjaśnienia: romans to narracja skoncentrowana na relacji romantycznej dwojga bohaterów, gdzie muszą przejść przez pewne określone „próby” (spotykają się, zakochują albo ogrzewają dawną miłość, ale albo ona ma z tym problem, albo on uważa, że jest dla niej niedobry; potem następują zawirowania pokroju pojawiającego się EX lub innego nieporozumienia, a na końcu wszyscy się kochają), bardzo skoncentrowana na emocjach.
Odpowiedzi było wiele, ale po odsianiu z nich mangi mamy następujące tytuły:
- Kaznodzieja – erm… opowieść o kapłanie poszukującym Boga, nawiedzanym/opętywanym na przemian przez siły dobra i zła
- Stwórca – o facecie, który umiera z miłości do sztuki
- Zwrotnik Panny – bardzo dziwna historia o ludziach, którzy rozmawiają o miłości…?
- Habibi – tak! Tu mamy dwójkę bohaterów, którzy się kochają 🙂
- Blankets – autobiografia autora, której elementem jest też jego pierwsza miłość
- Nie musisz się mnie bać – niby o miłości, ale to nie romans – to raczej smutnawa historia obyczajowa
- Black Holes – mocno psychodeliczna historia o pewnych nastolatkach, pewnej zarazie i może ktoś się w kimś zakochał w międzyczasie imprez i ukradkowego seksu, ale to nie romans
- Pięć tysięcy kilometrów na sekundę – jest miłość! Ale opowieść koncentruje się na zagubieniu millenialsów i problemach w komunikacji międzyludzkiej
- Lust Boat – pornuch 😛
- Male zaćmienia – grupka znajomych obserwuje gwiazdy i rozmawia/rozmyśla o miłości
- Fale – mężczyzna bierze ślub z terminalnie chorą kobietą i w ramach żałoby zaczyna surfować
- Niebieskie pigułki – opowieść o życiu z osobą chorującą na AIDS
- Saga – piękna historia, ale nie romantyczna – kosmiczna, fantastyczna saga rodzinna, mniej więcej
- Jak schudnąć 30 kg? – autobiograficzna historia, w której pojawia się ex autora
- Sunstone – tak! To jest romans! Tyle że erotyczny, BDSM i lesbijski 😀
- Kruk – erm, obydwoje zakochani giną tragicznie na samym początku opowieści, więc…
- Potwór z bagien – tak, bohater ma ukochaną; nie, to nie romans, to historia ekologiczno-równościowa
I kilka pomniejszych przypadków. Widzicie problem? Na tyle tytułów, romantycznymi czy w ogóle mającymi bardziej rozbudowany wątek romantyczny można nazwać dosłownie 3: Habibi, Sunstone i przy odrobinie samozaparcia Pięć tysięcy kilometrów… – z czego tylko jeden przygotowała kobieta.

Nieco inaczej wygląda kwestia, gdy rozciągniemy poszukiwania na komiksy ogółem kobiece. Wtedy, obok rzeczy wyżej wspomnianych, dostaniemy garść innych tytułów, niekoniecznie tworzonych przez dziewczyny, ale bardzo osadzonych w kobiecej perspektywie. Ale zauważcie, że są to w większości komiksy dla dorosłych – nadal brak dla dziewcząt.
- Fun Home – historia córki poznającej na nowo swojego ojca, i o jej tęsknocie za nim
- Persepolis i Wyszywanki – perspektywa autorki na rewolucję islamistyczną i życie kobiet w Iranie
- Załoga Promienia – emocjonalna historia o odkrywaniu siebie w baśniowym wszechświecie, gdzie mamy wyłącznie kobiety
- Piękna – baśń o tym, że kobieta bez piękna jest nikim, ale nadmiar urody może doprowadzić ją do smutnego końca
- Męska Skóra – rozważania o feminizmie i równości, ale z fantastycznym twistem… w renesansowych Włoszech
- Wszędzie biały – historia emancypacji i edukacji czarnoskórych dziewcząt w środkowych USA w XIX wieku
- Skóra z tysiąca bestii – kolejna baśń, tym razem o tym, że nie zawsze można się łatwo wyrwać spod władzy mężczyzn, a równie trudno odnaleźć siebie
- Lżejsza od swojego cienia – terapeutyczna, analityczna opowieść autorki o jej i jej rodziny walce z anoreksją
- Zawirowania – historia baletnic od autorki Załogi Promienia
- Pestka – opowieść o rozpadzie związku, ale też o problemach psychologicznych i traumach, które zaczynają się w rodzinnych domach
- Lore Olympus – ale do tego wrócę później
- Moje rozstania z Laurą Dean – zaczyna się jak nastoletni, lesbijski romans, a kończy… cóż, to nie tak jak myślicie
- Trawa – opowieść o „pocieszycielkach” – kobietach zmuszanych do pracy seksualnej podczas japońskiej okupacji terenów Korei i Chin w latach 40. Tu dygresja: tak, to manhwa, komiks koreański; ze względu na historię wydawania wrzucam do „komiksu zachodniego” w pełni świadoma niewłaściwości tego szufladkowania
- Olimpia de Gouges – biografia pewnej niezwykłej kobiety i artystki, narysowana z prawdziwym wyczuciem
- Artemizja – o malarce urodzonej na początku XVII wieku, gdy kobiety nie robiły takich rzeczy
- Własnym głosem i Historie aborcyjne – dwa komiksy o aborcji w Polsce
- Totalnie nie nostalgia – o dzieciństwie i młodości autorki
- Tłuczone ziemniaki – o życiu autorki z autyzmem
- Obiecanki – o rozwodzie rodziców z perspektywy córki
Plus dla kronikarskiego obowiązku dodam, że mamy kilka komiksowych adaptacji książek – Opowieść Podręcznej, After itp., ale to nieco inna kategoria komiksu. Jednocześnie takie komiksy jak Brom nie są „kobiece” (ale są po prostu dobre :D).

Na pewno pominęłam kilka tytułów – ale podejrzewam, że niewiele. Więc oto one. Kobiece komiksy wydane w Polsce. No jest w czym wybierać, do jasnej anielki.
Dlaczego kobiety nie mają swoich komiksów?
Nagłówek jest jak najbardziej prowokacyjny, bo kłamie. Od pewnego czasu coraz więcej dziewczyn i czyta, i tworzy komiksy. Po przekopaniu się przez archiwum sklepu Gildia.pl i zachodnie internety ryzykuję (ale nie powołujcie się na mnie), że w Polsce rzeczy „od dziewczyn dla dziewczyn” zaczęły się en masse pojawiać jakoś 15 lat temu, a na Zachodzie nieco wcześniej, niemal obok komiksowej emancypacji osób LGBT+ i mniejszości etnicznych.
Świadomie nie wspominam szerzej o pewnym amerykańskim potknięciu – istnieniu i chwilowej dominacji Romance Comics jakoś w latach 50.-70., które zresztą bardzo mnie bawi.
Dlaczego tak późno? Powodów jest wiele, od jakiegoś czasu są omawiane i nawet badane przez kulturoznawców, ale to nadal „młody” problem. Poniżej kilka moich (hipo)tez, po cross-checku z artykułami mądrzejszych ode mnie.

1. Dominacja komiksów superhero…
Komiksy o superbohaterach to najpopularniejszy gatunek. W USA królują, za nimi jest tylko wrzucana do jednego worka manga; a USA narzuca popkulturowy ton reszcie zachodniego świata. W UK także rządzą listami bestsellerów, nieco mniej w reszcie Europy Zachodniej; w Polsce Egmont i ich SH to królowie rynku (obok dziecięcych i mangi). A mówiąc wprost: rozległe kolekcje opowieści o facetach w rajtuzach, zjadające własny ogon, rebootujące się dziesiątki razy, wskrzeszające bohaterów w dowolnych momentach, budujące multiświaty – nie są wśród kobiet zbyt popularne. Są pojedyncze naprawdę dobre albumy, ale jako całość to gatunek bardzo „niekobiecy”. Dowód anegdotyczny, ale zwyczajnie 9/10 czytelniczek komiksów, które znam, nie tyka superhero, bo się od nich odbija z powodu durnych motywów, zapętlania akcji między seriami i nie tylko.
2. …które są przy okazji nadal mocno seksistowskie
Sytuacja w komiksach SH powoli się zmienia, jednak nadal, naprawdę nadal większość bohaterów to hetero mężczyźni, a kobiety w nich w głównej mierze wyglądają jak mroczny sen nieco pukniętego chirurga plastycznego. Nie jest tak źle jak w latach 90. i na początku 2000, ale nadal bywa… różnie. Polecam tutaj 29. numer Zeszytów Komiksowych skupiony właśnie na superkobietach – świetnie porusza ten temat i to, jak niewiele jest postaci kobiecych traktowanych w superbohaterskich tytułach, które są zaprojektowane jak prawdziwi ludzie (podpowiem, że piszą bardzo ładnie o Jessice Jones i She-Hulk).
3. Komiksy są dla chłopców
Przez wiele lat pokutowało myślenie, że komiksy są dla chłopców – zwłaszcza superhero, o którym już wspomniałam wyżej. Ba, one były targetowane w stronę nastoletnich chłopców, a potem starszych mężczyzn, zwłaszcza w połączeniu z przeseksualizowaniem postaci kobiecych. A jeśli coś nie jest dla dziewczynek, to im się tego nie kupuje. Więc często a) nie wiedzą o tego istnieniu, poza jakimiś supermenami”, b) nie zaczynają się tym interesować. Tak to mogło wyglądać na przestrzeni pokolenia naszych babć, matek i nas, trzydziestokilkulatek.

4. Co ty tu robisz, dziewczyno?
Parę ładnych lat temu pojechałam do stacjonarnego sklepu RPGowego po kostki jako dodatek do prezentu. Dla mnie to nic specjalnego, bo na konwenty jeżdżę od 20 lat, ale w sklepie tematycznym byłam pierwszy raz, zwykle kupowałam gadżety na rzeczonych konwentach. Gdy weszłam do pomieszczenia, w środku było pięciu facetów nieco młodszych ode mnie, ogarniających figurki do jakiegoś bitewniaka… Zamarli w totalnej ciszy. Ten, który okazał się ekspedientem, zapytał, czy szukam księgarni. Byli w szoku, że wiem, że są kostki inne niż standardowe K6. Pytali, czy wiem, że na pewno chcę same K12, bo może się pomyliłam, a w ogóle to zestawy tematyczne lepsze.
Ta anegdotka to w sumie nic specjalnego – ale tak mniej więcej wygląda wchodzenie dziewczyny w środowisko komiksowe. Często można początkowo zderzyć się ze ścianą – i to nie budowaną ze złej woli, ale raczej ze zdumienia, że kobieta się tym interesuje. Zjawisko jest bardzo upierdliwe w internecie: panowie często dają rady co do lektury, nawet gdy nie potrzebujesz; zwykle gdy chce się zacząć dyskusję o temacie typowo babskim w komiksie, to albo nikt nie chce podjąć kwestii, albo zbywa ją dwoma słowami jako „nieważną”; gdy masz zdanie tak zasadnicze, jak moje na temat superhero, to nagle się nie znasz i nie umiesz docenić komiksu. Ot, życie. Dlatego powstają grupy dla kobiet czytających. Swoją drogą, na żywo się z tym spotkałam raz, w sklepie Komikslandia w Warszawie – zbył mnie bardzo brzydko pan sprzedawca. Dlatego na żywo zakupy robię tylko u cudownego pana Kuby w Centrum Komiksu 😀
5. Czytamy co innego
Kobiety są w czołówce czytelników książek. Czytają najwięcej nie-branżowych publikacji. Czytają w internecie. Czytają mangi. Czytają masę rzeczy, ale nie komiksy, gdyż a) patrz wyżej, b) nie mają często czasu ani wolnych środków, bo komiksy są drogie, a domem, dziećmi, szkołą i nie tylko zająć się trzeba, książki same się nie przeczytają…
6. I nie ma dla nas tytułów!
Czyli wracam do tematu tego żalposta, mianowicie: gdzie te babskie komiksy? Romans, obyczaj z kobietą w roli głównej, biografie, autobiografie, kobiece bohaterki z charakterem i celem w życiu innym niż strzelanie laserami z oczu do kosmitów, różne inne cuda? Mało tego jest, malutko!

I tu wchodzi manga, cała na biało…
Wspomniałam już wcześniej, że nie omawiam wyżej mang i poświęcę im oddzielny kawałek. Powody są dwa.
Pierwszy, zasadniczy, jest taki, że manga uważana jest za oddzielny „gatunek” komiksowy, ba, można trafić na kłótnie, czy manga to komiks, czy może nie! Z jednej strony zrozumiałe – mamy do czynienia z czarno-białymi seriami niedużych tomików, często ze specyficznym, schematycznym rysunkiem, czytanych od prawej do lewej, przesiąkniętych obcym kulturowo podejściem do wielu rzeczy. Z drugiej jest to nieco kuriozalne, bo „manga” to pełen zakres gatunków, od horroru po dziecięce, od superhero (!) po szkolne komedie. Ale cóż, nie mam zamiaru się o to kłócić w tym wpisie.
Drugi jest taki, że – uwaga, fanfary – Japończycy i Koreańczycy POTRAFIĄ W BABSKI KOMIKS. Po prostu.
W mandze (i rzadko u nas wydawanej manhwie – czyli komiksie koreańskim) kobiecych motywów jest masa. Z jednej strony mamy na pęczki tzw. shōjo, czyli mang dla dziewcząt, z dominacją szkolnych romansów. W Polsce wyszło ich naprawdę sporo: Służąca przewodnicząca, Dengeki Daisy, Vampire Knight, Bestia z ławki obok… Jest masa tytułów fantastycznych z doskonałą główną bohaterką: delikatne fantasy Yona w blasku świtu z lekkim wątkiem romantycznym, baśnioa Rewolucja według Ludwika, klasyczna Czarodziejka z Księżyca czy doskonała, cyberpunkowa Battle Angel Alita. Są obyczajówki i romanse dla dorosłych kobiet (tzw. josei): Paradise Kiss, Balsamista, Wzgórze Apolla, Suppli czy Czy chcesz zostać starą panną. Są komiksy historyczne z kobiecym twistem: Emma (tak, słusznie kojarzy się z Jane Austen), Opowieść panny młodej czy wydana przez wydawnictwo mangowe Helena Wiktoria – polskiej autorki Katarzyny Witerscheim. W końcu jest cała masa tytułów boys’ love, czyli o miłości męsko-męskiej, często z pieprzykiem, a także garstka girls’ love, analogicznie – o związkach damsko-damskim.
Nie mówię, że wszystkie dostępne tytuły są dobre. Mówię, że istnieją.

W Polsce nadal nie ma wielu historii mangowych skierowanych stricte do dorosłych czytelniczek (czyli np. romansów z podtekstem erotycznym – dopiero od ~4 lat zaczęły się pojawiać i jest ich malutko). Myślę, że w oddzielnym wpisie zrobię po prostu listę polecanych przeze mnie. Nadal jest jednak jest to o niebo więcej, niż dostajemy w komiksie zachodnim czy nawet polskim.
Pobożne życzenia?
Jak to jest, że na dalekim Wschodzie potrafią? Zauważyli jakoś całą grupę odbiorców: dziewczęta i kobiety, dla których lektura komiksowego romansidła wieczorem czy spędzenie weekendu z kopiącą tyłki, ale nadal bardzo ludzką heroiną byłyby idealne? Że komiks „kobiecy” jest tam tak zróżnicowany i stanowi równoprawny gatunek, tak jak w świecie książkowym? Ba, Harlequin ma całą linę wydawniczą mangowych adaptacji swoich książek, są w niej setki tytułów! (wspominałam już, że romanse to najlepiej sprzedające się i zarabiające książki?)
No kurde nie wiem. Ale chętnie się dowiem. Chciałabym więcej, zwyczajnie więcej romansu, obyczajówek, adaptacji klasyki kobiecej w formie komiksowej. Nie tylko Opowieść Podręcznej czy pojedynczą biografię tu i tam, względnie wspomnienia o ciąży albo śmierci – po prostu coś lekkiego, romantycznego, może erotycznego, z happy endem i fajną bohaterką (w Polsce np. Cwaniara Emi du Clam), albo chociaż bohaterem, który nie jest męsko-męskim maczo itp. (świetnym przykładem jest tu Brom Unki Odyi, doskonali bohaterowie). Mam nadzieję, że te komiksy po prostu zaczną powstawać i pojawiać się w naszych księgarniach czy na stoiskach z komiksem niezależnym.

I tu ostatni punkcik: webkomiksy. Dziewczyny rządzą w komiksie online, zwłaszcza na platformach mobilnych. W Polsce mamy świetne kobiece komiksy – nie tylko romanse, ba, tych jest mniej! – na platformie Webkomiksy.pl, czy w aplikacjach/na stronach Webtoons, Manta, Tapas, Lezhin. Są też pojedyncze strony z komiksami, konglomeraty artystyczne jak Hivemind, komiksy publikowane na Twitterze i Tmblrze… Można powiedzieć, że komiksiary wywędrowały do internetu.
W każdym razie – bierzcie i czytajcie! Jak będziemy czytać, to będą się pojawiać 😉
…I dlatego ciułam teraz kolejny tom „Literackiej Agencji…”, gdzie romansu będzie dużo i ciut ciut! Wielkie dzięki za ten wpis!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciułaj, ciułaj! Mam na niego miejsce na półce 😀
PolubieniePolubienie
Uuu, widzę, że mocne słowa i poważne deklaracje! 😀 ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmm… Wiedzy mam za mało, by komentować tu jakoś elokwentnie. Mogę jedynie dodać, że brzmi to sensownie. Ciekawie mnie zaś ta różnica: czemu tam potrafią, a tu nie? Albo inaczej: czemu tu bardziej nie próbują? Japonia przez też nie jest społeczeństwem wybitnie feministycznym (patrz np. „Kwiaty w pudełku”.)
PolubieniePolubienie