Seksizm nasz fantastyczny? [MYŚLI LUZEM]

Ostatnimi czasy wpadłam na kilka sytuacji, które skłoniły mnie do zastanowienia się i uważnej obserwacji paru wątków i dyskusji. Rzecz zaczęła się od dyskusji o kobietach w fantastyce, a skończyła na mojej smutnej refleksji i entuzjastycznym call to action.

PS – ponieważ kilka razy podniesiono w dyskusjach argument, że „moja metoda badawcza jest niedokładna” oraz że „nie tak się pisze teksty socjologiczne” chciałabym tylko zwrócić uwagę czytelnikom, że tekst na moim blogu to nie artykuł naukowy, a luźne spostrzeżenia (jak wskazuje podtytuł). Nie zachęcam w żadnej mierze do uznawania go za oficjalne statystyki dotyczące fantastyki w Polsce 🙂

Jak się zaczęło?

Jakiś czas temu dyskutowałam ze znajomą, która zwróciła uwagę, że w jubileuszowym numerze Nowej Fantastyki znajdziemy jeden – dosłownie jeden – tekst napisany przez kobietę. Przejrzałam losowo swoje numery i ich spisy treści – i rzeczywiście, w starszych wydaniach kobiecych nazwisk także jak na lekarstwo. Żeby nie być gołosłowną, wyciągnęłam liczby:

  • nr 6/2008 – 2 autorki
  • nr 9/2007 – 2 autorki
  • nr 9/2017 – 3 autorki
  • nr 6/2016 – 2 autorki
  • nr 11/2014 – 3 autorki

Nie licząc recenzji. Standardowa liczba tekstów w numerze wahała się od 15 do 23.

Liczymy dalej – inne magazyny

Ale, jak to ja, sięgnęłam dalej. W końcu NF to pismo, które jest już mocno osiadłe na rynku, może mieć stałych współpracowników albo rednacz ma po prostu grono autorów, którym ufa mniej lub bardziej.

W ostatnim posiadanym przeze mnie numerze Fantomu (nr 3) wśród autorek tekstów mamy 3 kobiety na 22 teksty. W numerze drugim jeden tekst kobiety i trzy z kobietami wywiady – czyli łącznie 4 na 20 zamieszczonych w numerze. W aktualnym, jak wynika ze spisu treści, kobiece teksty mamy 2 na 18 wymienionych w spisie, z czego jedna z pań jest na oko bohaterką wywiadu. Pierwszego numeru nie liczę, bo uznaję, że wtedy redakcja dopiero szukała autorów.

W najnowszej Esensji mamy już 13 tekstów pisanych przez kobiety, z czego większość pióra Beatrycze Nowickiej, na 35 tekstów nierecenzenckich, w poprzedniej – 9, jakkolwiek wybija się mała różnorodność autorów w ogóle (gdyby liczyć autorkami, liczba spadłaby 2-3-krotnie). Ponownie nie liczę recenzji.

Creatio Fantastica 5 tekstów (na 14), w poprzednim 3. Liczyłam tu tylko artykuły i opowiadania, bez recenzji.

Jeśli pamiętacie pismo takie jak Science Fiction Fantasy & Horror, na jednym z blogów znalazłam w komentarzach taką  statystykę: „nie kategoryzowałam kobieta-mężczyzna i po prostu teraz przepatrzyłam na szybko, mogłam się pomylić o jeden-dwa w którąś stronę. W każdym razie na 398 opublikowanych opowiadań 58 było autorstwa, bądź współautorstwa kobiet”.

bX7Eo

Czyli kobiety nie chcą pisać? Ano niekoniecznie. W świeżutkim, dopiero uruchomionym Białym Kruku – 6 kobiecych nazwisk na 13 tekstów (w tym ostatnio przeze mnie chwalona Aleksandra Cebo, więc polecę magazyn). W Smokopolitanie w ogóle zatrzęsienie: w sierpniowym numerze 10 babskich tekstów na 13 opublikowanych, podczas gdy rok temu, numer majowy 2016, były tylko 4 – czyli autorki nagle się pojawiły. Nadal nie liczę recenzji.

O co chodzi? Liczby są dość jasne – w fantastycznych pismach pań mamy mniej, ale im starszy/bardziej szacowny tytuł (bo np. papierowy, naukowy), tym gorzej. W nowszych tworach jest stanowczo lepiej. Z mojego doświadczenia wynika, że na portalach jest w ogóle inaczej: na ogół dziewczyn jest tyle samo, a nawet więcej niż chłopaków, tak wśród redaktorów, jak i piszących.

coy-dunno

Komentarze

Poszukałam więc dalej. Na fanpejdżu jednego z fantastycznych magazynów pojawiła się jakiś czas temu ciekawa informacja. Według opublikowanego niedawno raportu z badań archeologicznych, w jednym z najsłynniejszych grobów wikińskich wojowników spoczywało ciało kobiety. Informacja pochodziła z naukowego raportu naukowego pisma, napisana przez naukowców z naukowymi tytułami. I chociaż sensacyjna i nie potwierdzała na 100%, że zmarła była wojowniczką – bo nie wiadomo, jakie dokładnie były okoliczności pochówku – wskazywała na nowe fakty, których dotąd w historii nie znano. Gwoli uzupełnienia – na zdjęciach grobowca widać tylko jedne szczątki, do tego szkielet konia i sporo dóbr materialnych.

I widzicie, sekcja komentarzy pod wpisem podzieliła się błyskawicznie. Co ciekawe, płciowo. W większości kobiety zareagowały entuzjastycznie – że fajnie, ciekawe, że kroniki takie i inne wspominają o wojowniczkach różnych nacji, nawet gdy nie były codziennością. W większości mężczyźni zareagowali, delikatnie mówiąc, sceptycyzmem, zwłaszcza jeden z panów, który pod każdą wypowiedzią dobiegał z informacją o podwójnym grobie.

123

Archeologia to nie mój konik, jednak to, żeby niewolnicę chowano z koniem z rzędem i „oporządzeniem” wojownika wydaje mi się trochę mało prawdopodobne. Komentujący jednak wiedzą lepiej niż archeolodzy.

Podobnych sytuacji – na różnych stronach i dotyczących różnych tematów – widziałam wiele. Panowie starają się w sposób logiczny wyjaśnić, że naukowe badania albo fakty nie są prawdziwe i prawidłowe. Zdziwiłam się, przyznam Wam – nie zwracałam na to wcześniej uwagi.

girls

Inne sytuacje

Dalej pojadę anegdotkami z redakcji różnych.

Na jednym z portali, z którego redakcją się znam, w głównym kanale komunikacyjnym członków redakcji dziewczyny praktycznie się nie odzywały. Bogiem a prawdą trudno było powiedzieć, czy jest tam więcej niż dwie kobiety (bo tyle pisało na czacie). Powód? „Męska szatnia”. Panowie błyskawicznie zarzucili kanał dowcipami o kupie, wulgaryzmami, docinkami w stylu „masz małego”. Dziewczęta się wycofały, zwracanie uwagi nie przyniosło skutków.

Najbardziej „aktywny” tego typu członek czatu czerpał wybitną przyjemność z obrażania innych i wycieczek personalnych zwykle zahaczanych o ich teksty – pastwił się zwłaszcza nad dziewczynami. Został ostatecznie z portalu usunięty – po wielkiej awanturze, gdy zaczął nową członkinię nazywać wprost prostytutką, robić osobiste wycieczki, obrażać jej inteligencję, szkalować. Dopiero wtedy, mimo że wcześniej uwagę też mu zwracano, zareagował jeden z wyżej postawionych szefów redakcji, a jego interwencja doprowadziła u „oskarżonego” do… focha. To z kolei doprowadziło do pewnych nadużyć, co ostatecznie sprawiło, że redaktor naczelny pożegnał go oficjalnie (a czat błyskawicznie się ożywił, także ze strony użytkowniczek). Zanim jednak administrator usunął go z grona użytkowników strony, facet w akcie zemsty czy też złośliwości za taką krzywdę… usunął wszystkie swoje teksty z archiwum portalu.

fejspalm

Wcześniej sama miałam nieprzyjemność współpracy jako „zwierzchnik” podobnego chłopaka. Przekonany był o swojej nieomylności, ciągle próbował naginać zasady rządzące portalem i jego treściami, korektorki potrafił nazwać „idiotkami”, bo ich poprawki „psuły mu rytm zdań w recenzji”, a poza tym większość swoich pretensji podpierał stwierdzeniem, że on ma doktorat, a my nie. Odnosił się do wszystkich z nas z lekceważeniem (taki psikus – wśród korektorów oraz zarządzających sekcją były same dziewczyny – z chłopakami kontaktu nie miał, na ile mi wiadomo), gdy nie mógł ugrać czegoś z nami, szedł na skargę do rednacza. W sąsiedniej sekcji portalu nie mieli z nim tego problemu – a tam korektą i sekcją zarządzali panowie. W końcu pożegnaliśmy się – strzelił focha, gdy okazało się, że dostał ode mnie definitywny zakaz zamawiania książek ekonomicznych, o modzie czy poezji do recenzji… na portal o fantastyce.

yesitis

Rozmowy

Sięgnęłam więc dalej. Porozmawiałam z kilkoma facetami. Mój mąż, zapytany o opinię, wypowiedział znaczące zdanie: Fandom, jak każda grupa społeczna, jest mniej lub bardziej mizoginistyczny. Dalej było różnie.

Redaktor jednego z magazynów, swoją drogą naprawdę przesympatyczny facet, tyle że z wybuchowy charakterem, momentalnie się zacietrzewił na widok mojej dyskusji z koleżanką. Rozmowę streszczę do jednego fragmentu:

Dlaczego jest tak mało kobiet na łamach czasopisma? Ano dlatego, że poza nieustannym jojczeniem na to, że jest ich mało, nie robią praktycznie nic, żeby ten stan rzeczy zmienić. Miałem stały dział [wycięłam nazwiska], miałem nadzieję, że będzie długo funkcjonował i że będzie też pisać dla nas inne teksty, ale zaczęła odpuszczać sobie terminy, a ja w końcu po iluś opóźnieniach przestałem się dopraszać i ponaglać. Proponowałem [wycięłam nazwiska] – nie była zainteresowana, bo stawki za niskie. Załatwienie tego samego z [wycięłam nazwiska] było kwestią wymiany kilku zdań na privie na Facebooku.

Na moją uwagę, że mało kto spoza jego znajomych zdaje sobie sprawę, że do uznanego papierowego pisma można się tak niemal prosto z ulicy odezwać, zaprotestował, że faceci jakoś się wysyłają. Wymiana zdań była dłuższa i w pewnym momencie mnie samą nazwano seksistką – nie będę tu jednak cytować całości. Pominąwszy to, pozytywnym wnioskiem z dyskusji jest informacja, że można się swobodnie zgłaszać z pomysłami – ślijcie więc swoje propozycje do redakcji magazynów 🙂

Dwaj inni redaktorzy różnych stron uznali, że kobiety po prostu mniej piszą i opowiadań, i artykułów, a siłą ich przecież nie ściągną. Już nie wspomniałam, że ja przecież z nimi współpracuję (chociaż zajmuję się czym innym niż pisaniem jako takim) – pewnie okazałoby się, że jednak nie 😉

I tu podkreślę ponownie – wszyscy redaktorzy, z którymi rozmawiałam, to naprawdę fajni faceci, w codziennej pracy do rany przyłóż i dający mi sporo wsparcia przy moich działaniach dla portali. Niektórzy pomagali nawet przy tym tekście!

Przechwytywanie

Koledzy spoza kręgu redaktorsko-portalowego najczęściej uznawali, że nie ma problemu, bo pewnie kobiety nie piszą. Gdy powiedziałam: popatrzcie na nowsze ziny, jak Smokopolitan, na to, ile kobiet ze mną współpracowało i współpracuje na portalach – najczęściej stwierdzali, że w takim razie fantastyka to zapewne typowo męska działka i dlatego dziewczyny się nie pchają na łamy, a wolą dłubać zaplecze. Dwóch powiedziało, że to w sumie rzeczywiście dziwne. Jeden podkreślił, że wszystkie kobiety, z którymi współpracował, zawalały terminy, były marudne i usiłowały wykręcić się od obowiązków. Gdy zapytałam, czy ja też, bo nic mi nie wspomniał, to trochę się zatknął.

Z ciekawości dla kontrastu sprawdziłam inną „typowo męską” działkę. Mam pod ręką jeden z najważniejszych magazynów marketingowych na polskim rynku, dobrą reprezentację branży, w której stereotypowo nadal rządzą mężczyźni (i w sumie na stanowiskach kierowniczych jest to prawda): na 21 eksperckich tekstów aż 10 – w sumie połowę – napisały kobiety. W mojej firmie, gdy policzyć pracowników, mężczyzn jest jedynie o 3 więcej niż kobiet. Dziękuję, argument o działce podważon.

Na marginesie – przypomina mi to dyskusję o molestowaniu na konwentach. Długo twierdzono, że „takie rzeczy się nie dzieją”, że „cosplayerzy przesadzają”, a nawet podawano argument, że „to przecież konwent, ludzie się przytulają”. Kilka lat zajęło dostrzeżenie problemu na szerszą skalę.

Pisano o tym:

W drugą stronę

Rozmowy, zwłaszcza z dziewczynami, na ten temat, skończyły się… dziwnie. W pierwszej fali trafił mnie internetowy feminizm w wydaniu nieco anty-męskim. Na moją propozycję napisania fajnych artykułów (towarzystwo pisząco-akademickie) i rozesłania po redakcjach – powstała grupa, której pierwszą nazwą było „Czytamy TYLKO kobiecą literaturę”, a po jej zmianie okazało się, że w założeniu członkowie i członkinie nie tyle chcą czytać i pisać o fantastyce i sytuacji w niej, co „czytać genderowo”. Nie mój klimat, podziękowałam.

boys

Tylko kilka dziewczyn, z którymi rozmawiałam, podchwyciło temat pisania artykułów i opowiadań – i wiedzcie, że chyba coś się pojawi w internetach.

Wnioski ilościowe

Zainteresowana tematem kupiłam przy okazji Mężczyźni objaśniają mi świat Rebeki Solnit, żeby zerknąć, co mówią feministki – te, które zajmują się nauką – na tego typu akcje. Podsumowując nową wiedzę, zebrane informacje, rozmowy i literaturę przedmiotu mogę postawić kilka hipotez.

O tym, że światek fantastyczny jest zacietrzewiony i kłótliwy, a im starsi członkowie fandomu, tym gorzej  – wiadomo nie od dzisiaj. Wystarczy poczytać dyskusje na temat tej strasznej poprawności politycznej w książkach czy filmach (ostatni trop – Idris Elba w Mrocznej Wieży; w ogóle polecam fajny tekst u Catus Geekus w temacie), autorów innych niż biali mężczyźni, deklarujących w jakikolwiek sposób rasowe czy genderowe motywy w swoich książkach (chociażby wątek N.K. Jemisin, która zapowiedziała, że w najnowszej książce jej czarnoskórzy bohaterowie rozprawią się z mitologią lovecraftowską, a dokładniej Przedwiecznymi, bo ona sama uważa Lovecrafta za dupka i rasistę, z którego spuścizną  ma ochotę pograć) czy wogóle o odstępstwach od ogólnie przyjętej normy (kilka dyskusji o motywie homoseksualizmu w fantastyce w grupach na FB – przez jakiś czas administratorskie bany za obrażanie użytkowników, nieparlamentarny język czy mowę nienawiści leciały aż miło). Dyskusja rzadko bywa merytoryczna, niezależnie od zasadności głównej tezy. Co ciekawe – wykłócają się w większości faceci, jeśli wierzyć facebookowym profilom. Wygląda też na to, że na każde wspomnienie, że mogą nie mieć racji w kwestii swojej tolerancji czy jej braku – reagują agresją.

hatersgonnahate

Nie można też ukryć, że według mojej wiedzy w polskiej fantastyce przed Ewą Białołęcką (czyli 1994) kobiet praktycznie nie było – tak w redakcjach, jak w publikacjach i zbiorowej świadomości. To rzeczywiście była „męska szatnia” i dla wielu taka pozostała. W słynnym Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini Sapkowski na liście najważniejszych „pań zajmują­cych się fantasy” wymienia tylko 4 kobiety z polskiego poletka fantastycznego – dzisiaj praktycznie zapomniane Jadwigę Żylińską i Mirosławę Sędzikowską oraz czasem powracające Ewę Białołęcką i Annę Brzezińską. A cała, międzynarodowa jego lista liczy sobie 98 nazwisk. U Smuszkiewicza i Niewiadomskiego w ich Leksykonie proporcja jest bardzo podobna. Ba, wystarczy zerknąć nawet do popularnej Wikipedii, na listę polskich fantastów. Ciekawych odsyłam dalej – kilka słów na ten temat napisał Jakub Nowak na swoim blogu.

Im młodszy fandom, tym jest lepiej (zobaczcie chociażby, ile kobiet publikuje się teraz w Genius Creations), ale jednak widać jeszcze ten sposób myślenia sprzed lat: że dobrą fantastykę pisze raczej facet. A science fiction to już w ogóle! Nie bez powodu powstają takie inicjatywy, jak Fantastic Women Writers of Poland.

Wspomnę też totalnie na marginesie, że znajoma prowadziła panel z polskimi autorkami na Jagaconie. Podsumowanie było takie, że autorki – tak nowe na rynku, jak i nieco starsze stażem – czują się słabiej promowane niż faceci i mniej doceniane przez wydawnictwa. Przykład: Marta Kisiel, której dwa nakłady Dożywocia wyprzedały się w sumie w całości – mimo minimalnej promocji wydawnictwa, za to ogromnej fanów – a jednak trzeciego nie zaplanowano i w sumie nie zaistniał.

Dowód anegdotyczny i wnioski ogólne

Z moich rozmów i obserwacji wynika, że kobiety rzadziej wysyłają się do magazynów tego typu – bo z góry zakładają, że albo te tekstów nie przyjmują, skoro nie ma informacji o naborze, albo że czysto męska redakcja drukująca głównie mężczyzn na ich tekst spojrzy raczej nieprzychylnie. I nie jest to mój seksizm, wybaczcie, ale coś, co zaobserwowałam i usłyszałam (często jako „widzę, że Magazyn X nie jest dla mnie, piszą tu sami faceci, a na okładce są półnagie laski”).

To wynika, jak wskazują liczne badania społeczne i zwracają uwagę feministki, z jednej strony z wychowania kobiet w Polsce, stawiającego na „grzeczność” i „potulność” (które dopiero od niedawna się zmienia), a z drugiej – ze wspólnego większości z nas, kobiet, zamiłowania do świętego spokoju i niemarnowania zasobów na ryzykowne przedsięwzięcia (bo i tak mamy za dużo roboty), a stawianie na pewniejsze rozwiązania. Przykład anegdotyczny numer dwa: sama mam ogrom pomocy ze strony meża, a i tak praca, gotowanie, zakupy, pranie czy planowanie prac domowych, co jest po mojej stronie w domu, sprawia, że jestem zajęta od 8 do 20.30 – a nie mam dzieci. To oczywiście mój duży skrót myślowy – chętni na pewno znajdą badania, publikacji na ten temat było multum.

mother-bear-cubs-animal-parenting-fb2__700-png
Misie łagodzą obyczaje – odsapnij chwilkę przed skomentowaniem,

W kilku dyskusjach okazało się także, że miałam też rację co do jednej rzeczy: sporo wśród moich znajomych nie zdawało sobie sprawy, że do „prawdziwych magazynów” można po prostu napisać z propozycją artykułu. „Ale jak to, do Nowej Fantastyki, Książek czy Fahrenheita mogę po prostu wysłać maila z tekstem?” <– jedna z wypowiedzi mojego kolegi. A SmokopolitanSilmaris czy pisma ogólniejsze, np. świetej pamięci SOFA, w których kobiet jest coraz więcej, ciągle takie ogłaszane na stronach nabory prowadziły.

Co w związku z tym? Mam kilka wniosków, możliwe, że błędnych, bo do nieomylności nie roszczę sobie prawa:

  • ludzie nie wiedzą, że mogą próbować wysyłać się do znanych marek i magazynów – potrzebują informacji
  • kobiety uważają, że są w fantastyce dyskryminowane
  • mężczyźni uważają, że nie dyskryminują kobiet w fantastyce
  • mężczyźni często mówią, że nie dyskryminują kobiet, ale nawet nie zauważają, że są w paru kwestiach skostniałymi szowinistami 😉
  • kobiety łatwo przeginają w nie do końca feministycznych zapędach
  • mam wrażenie, jakby lwia część fandomu była zawieszona gdzieś pomiędzy mizoginią a mizoandrią, ale uparcie wypierała to ze świadomości
  • gdyby redaktorzy części pism byli po prostu milsi wobec rozmówców spoza grona znajomych, mieliby więcej tekstów do wyboru
  • dziewczyny, piszcie i ślijcie się, gdzie się da!

PS – dwóch kolegów z fandomu, którym tekst podesłałam przed publikacją, stwierdziło, że jest ciekawy i potrzebny – ale że zapewne wyleje się na mnie za niego wiadro pomyj. Oby się mylili w tej drugiej kwestii! Nie zjedzcie mnie 😉

Zdjęcie główne: PJ Rey/Flickr

PS – jeśli masz ochotę kupić jakąś książkę i jednocześnie wesprzeć mojego bloga, proponuję kliknięcie w te linki:

Kupując tędy, pomagasz Matce Przełożonej! 🙂

80 myśli w temacie “Seksizm nasz fantastyczny? [MYŚLI LUZEM]

      1. Hmm. Czyli wszystko zostało już powiedziane? To po co pisać? I wysyłać opowiadania?
        Btw. może to jest myśl. Może to kobiety powinny założyć własne czasopismo fantastyczne, od wieków nie czytałem niczego na poziomie jeżeli chodzi o polską fantastykę. A takie czasopismo byłoby genialnym inkubatorem dla przyszłych pisarek.

        Kłócić się nie trzeba. Piszę „wyraźnie”, bo jeżeli się nie zgadzam nie będę kluczył „no wiesz, masz rację, ale to wygląda inaczej, przepraszam za to że śmiem mieć inne zdanie” i wolę być raczej jednoznacznie odebrany… chociaż najczęściej jest to tylko część zdania/opinii. Np. w tym tekście popełnionym przez Ciebie, chyba upchnęłaś wszystkie swoje obserwacje ;]

        Polubienie

        1. Byłby z tego tekstu strasznie długi komentarz 🙂

          A pismo dla pisarek – mam wrażenie, że tzw. opinia publiczna błyskawicznie okrzyknęłaby je wylęgarnią romansideł. Na razie na szczęście panie ładnie radzą sobie w „Smokopolitanie” – to chyba najlepiej promowany z zinów i przy tym nieźle redagowany.

          Polubienie

        2. Pismo fantastyczne od kobiet dla kobiet. Świetny pomysł…

          Co do Polskiej fantastyki -widać mało czytasz. Sam się ostatnio zdziwiłem.
          Równie dobrze mógłbym napisać – bardzo dawno nie czytałem fantastyki na poziomie napisanej przez kobietę.

          Polubienie

          1. Luc, a czytałeś może Lindę Nagatę? Wydał ją rebis – „Czerwień”, nanopunkowa, militarna trylogia. Dla mnie 7/10, mimo że tematyka bardzoe „niekobieca”. Tak samo bardzo ciekawie rozwija się Marta Krajewska. I Aleksandra Janusz 🙂 Polecam zerknąć.

            Polubienie

  1. Ja żadnych wiader nie doświadczyłem, więc liczę, że i na Ciebie nie spadną. Chyba że wylewane są po kryjomu w różnych grupach dyskusyjnych. Wpis rzeczowy, rozbudowany i bardzo fajnie, że napisany przez kogoś, kto w „siedzi” w fandomie. Ja sam pisałem z perspektywy mocno zewnętrznej – tak niefandomowej, jak i nie piszącej.

    A co do rzeczonego pana z doktoratem, to spotkałem podobnego i mam nawet wrażenie, że może być to ten sam osobnik.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Pomyje pośrednie, ale jednak. Jestem przekonany, że większość komentujących nawet nie przeczytała Twoje wpisu, a po prostu zareagowali na post. Ten też zresztą w zasadzie się nie odnosi do tekstu. Wart Pac pałaca & Jaki pan, taki kram.

        Polubienie

  2. Kiedyś czytałam o pewnym eksperymencie. Nie pamiętam, czego właściwie dotyczył, ale wynikła w nim ciekawa rzecz – otóż mężczyźni zaczynają odczuwać znaczną przewagę kobiet w grupie już w momencie, kiedy kobiety stanowią 20% tej grupy (tak dokładniej to jest to moment, w którym zaczyna im się wydawać, że obu płci w grupie jest po równo). Może ten podświadomy mechanizm działa też w mocno zmaskulinizowanych redakcjach? Rednacze mają poczucie zachowania równowagi już przy 1/5 kobiecych tekstów?

    Swoją drogą, jest taki błąd poznawczy (nie pamiętam jego nazwy, niestety), w którym lepiej zapamiętujemy anegdoty potwierdzające nasze przekonania, niż im przeczące. Przykładowo chirurg, który jest przekonany, ze kobiety są fatalnymi kierowcami, będzie też przekonany, że ofiar wypadków spowodowanych przez kobiety miał więcej na stole niż ofiar mężczyzn, choćby statystyki temu przeczyły – bo tylko te kobiece zapamiętał. To mi podejrzanie pasuje to wypowiedzi niektórych Twoich interlokutorów (zwłaszcza tego, który „zapomniał”, że przecież z Tobą współpracuje mu się całkiem dobrze).

    No i jest jeszcze ten nieszczęsny eksperyment ze scenarzystami, pokazujący, że wystarczy męskie nazwisko, aby dysydenci spojrzeli przychylniej (jeśli nie słyszałaś, chodziło o to, że scenariusze filmów pokazywano grupie producentów. Przy anonimizowanych scenariuszach stosunek płci wśród autorów przyjętych tekstów był równy, jednak jeśli nazwiska były jawne, stosunek układał się jak 7:3 na korzyść mężczyzn).

    A sama ostatnio chętniej czytam fantastykę pisaną przez kobiety (zwłaszcza polską). Nie z jakichś idealistycznych pobudek – po prostu doświadczenie nauczyło mnie, że w ten sposób znacznie trudniej naciąć się na gniota (o dziwo np. w literaturze faktu płeć autora jest mi totalnie obojętna).

    Polubione przez 2 ludzi

    1. O scenariuszach słyszałam – był też słynny eksperyment, gdy autorka wysyłała tę samą książkę pod własnym nazwiskiem i męskim pseudonimem, po czym „męska” część dostała o wiele więcej odpwoiedzi, także pozytywnych.

      Co do tych 20% – dałabyś radę w wolnej chwili rzucić lineczkiem?

      Polubienie

    1. Wcześniej jej nie widziałam, dzięki za link 🙂 W sumie mam nieco mieszane odczucia – niby fajnie, bo promocja kobiet (ale GC i tak wydaje i promuje sporo autorek, chwała im za to), ale wielokrotnie podnoszony problem „czytelniczego bias” może tu zadziałać na niekorzyść. Będę obserwować!

      Polubienie

  3. Pisarka fantastyki z lat ’80 – kojarzę Gabriela Górska /Ja, nieśmiertelny (bodaj taki tytuł)

    Co do kobiet w fantastyce są dwie które robią kręcią robotę – A.Jadowska i Michalak. Czytała toto moja M. i powiem szczerze – przez te wszystkie lata przeczytałem dużo złej, kiepskiej fantastyki ( a zwłaszcza fantasy ), ale tylko wspomnieniem są jeden czy dwa przypadki które otarły się prymitywizm p. Michalak – a Mięso kobiet jest przy tym czymś, dziełem wybitnym.

    Polubione przez 1 osoba

    1. O Michalak taktownie się nie wypowiem. A co do Jadowskiej – z nią mam problem: pisze jak widać, ale jednocześnie ma naprawdę dużą wiedzę i face to face jest bardzo ogarniętą babeczką, która doskonale wie, o czym mówi (a najczęściej mówi o literaturze).

      Polubienie

  4. Tekst zbyt zachowawczy, pomyj nie będzie. 😉

    IMO fani x to najgorsza część x. Rozmaite fandomy przyciągają różnych wykolejeńców. Już z definicja fandom ma zaburzoną reprezentację w porównaniu do ogółu społeczeństwa. Zresztą wystarczy przypomnieć sobie, jak na przełomie lat 80/90-tych wyglądały okładki książek z rodzaju bieda Conana – toż to mokry sen dwunastolatka (i tylko zastanawiam się nad proporcją między utrwalania/budowania pewnych wzorców a przyciągania osób o pewnych poglądach).

    Odnośnie przegiętych feministek: wydaje mi się, że może mieć tu wpływ eskalacja agresji (bardzo spokojnej, jeśli mogę to tak ująć) oraz to, że najgłośniej krzyczą jednostki najbardziej skrajne. I jeszcze jedno, wydawnictwa/grupy/itd. wyłącznie kobiece wywołują we mnie mieszane uczucia. Rozumiem potrzebę nadreprezentacji po okresie marginalizowania, albo chociaż zaznaczenia „hej, też tu jesteśmy i robimy rzeczy”, ale jednocześnie na dzień dobry w jakimś sensie określa to autora, czy nawet nieładnie napiszę, że stygmatyzuje dzieło . A w 99.9% przypadków czynniki takie jak płeć autora nie powinny mieć znaczenia (do tych wyjątków zaliczyłbym twój tekst).

    PS: Odnośnie rasizmu Lovecrafta – oddzielenie twórcy od dzieła to dobry pomysł na notkę.

    PPS: Srogie gdybanie, bo nie moje klimaty, ale moja połowica twierdzi, że young adult jest zdominowane przez kobiety. Ale czy to cokolwiek znaczy?

    Polubienie

    1. odnośnie rasizmu Lovecrafta – wyrywanie autora z kontekstu hist-społ-kult i wpasowywanie go do dzisiejszej mentalności/moralności/kultury to świetny pomysł na bez przesady – doktorat.

      Polubienie

        1. Sporo starożytnych na których się i dzisiaj powołujemy miała kontakty seksualne z dziećmi, albo ich bliscy mieli lub w ogóle nie widzieli w tym nic nagannego.
          O niewolnictwe nie wspominając.

          Polubienie

    2. Ja tylko odnośnie PPS – pozwolę sobie się nie zgodzić. A w każdym razie nie do końca. Bo o ile w kategorii „romans w sztafażu fantasy/sf” faktycznie prawie nie ma autorów, to im bardziej przygodowe pozycje, tym bardziej stosunek płci się wyrównuje (z lekką przewagą panów na końcu skali IMO). Ale fakt, to najbardziej chyba egalitarny gatunek (target?), tak pod względem aktorów, jak i bohaterów.

      Polubienie

    3. Odniosę się do PS-ów 🙂

      1. Co do oddzielenia – mam ostatnio taką rozkminę z Mgłami Avalonu. Po aferze z pedofilią i maltretowaniem dzieci przez Zimmer-Bradley o wiele uważniej przyglądam się tej książce, chociaż na dobrą sprawę nie widzę tam tropów sugerujących powyższe. A to niejedyny przecież taki przypadek.

      2. Twoja połowica ma poniekąd rację – większość autorów YA to kobiety. Inna sprawa, że większość YA to równocześnie romanse. Gdzieś tu widać punkt styczny jednak 🙂 Ale to może kwestia wieloletniego braku takiej literatury dla dziewcząt? Ja z czasów nastoletnich i wcześniejszych pamiętam albo przygodówki Nienackiego i Maya, albo już fantastykę ciężkiego kalibru – nic dla dziewczyn i z dziewczynami w roli głównej (pominąwszy może Andre Norton, ale to nieco inny rodzaj literatury). Może to też odreagowanie?

      Polubienie

  5. Dlaczego tak mało kobiet jest publikowanych w „Nowej Fantastyce”? Odpowiem w skrócie: bo dużo łatwiej jest latami biadolić o dyskryminacji, niż wysłać mi dobry artykuł. Gdyby te wszystkie kobiety, które utyskują w Internecie na gorsze traktowanie, przekierowały swoją energię na przysyłanie mi fajnych tekstów, proporcje miałyby szansę się zmienić.

    Polubienie

  6. TO ja też pozwolę sobie skomentować, chociaż nie jestem członkiem fandomu, ani nie mam żadnego kontaktu z redakcjami.

    Załóżmy, że istnieje stały procent dupków wśród mężczyzn. Powiedzmy, na każdych 10, dwóch jest dupkami. Otóż, jeżeli w danej populacji jest 50 mężczyzn i 50 kobiet, to kobiety mają do czynienia z 10 dupkami, średnio jeden dupek na pięć kobiet. Jeżeli jest 80 mężczyzn i 20 kobiet, to kobiety mają do czynienia z 16 dupkami, średnio osiem dupków na dwie kobiety. Jasne jest więc, że kobiety takie będą miały wrażenie, że tej grupie panuje straszny seksizm, same dupki dookoła i tak dalej – mimo, że grupa ta nie bedzie jakoś szczególnie odchodziła poziomem od średniej społecznej, ani nawet nie będzie tych dupków – statystycznie – szczególnie dużo.

    W drugą stronę to też zadziała, chociaż z doświadczeń osobistych mam wrażenie, że kobiet-dupków jest jakby mniej (chociaż możliwe, że jest tyle samo, ale kobiety-dupki są po prostu mniej widoczne: częściej ryją za plecami, o czym człowiek dowiaduje się nagle po pół roku; mężczyźni-dupki zwykle swoją dupkowatość z dumą obnoszoną, więc łatwiej ich zidentyfikować…).

    Do tego osobiście powiem, że nie wiem, czy zachowuję się seksistowsko, czy nie; zdarzyło mi się przeprosić koleżankę z forum, bo chyba poczuła się urażona jakimś żartem (ale rzecz jasna nie powiedziała, że jest urażona, musiałem sam zapytać…). Wiem natomiast, że kiedy kobiety gdzieś narzucają normy zachowania, które im się wydają neutralne, miłe i uprzejme, dla mnie to się staje nie do wytrzymania. Często zachowania absolutnie normalne uważają za agresywne. W życiu „w realu” w dyskusji, w której człowiek spokojnie argumentuje, zdarzało mi się, że jakaś kobieta mówiła, że może i mam rację, ale dlaczego jestem taki napastliwy 🙄

    A już wyliczanie reprezentacji „ile jest kobiet w fantastyce” i wnioskowanie, że skoro mało, to pewnie seksizm, zakrawa o, jakby to uprzejmie powiedzieć, ignorowanie innych możliwych przyczyn.

    Na koniec jeszcze o tej nauce, a propo „Podobnych sytuacji – na różnych stronach i dotyczących różnych tematów – widziałam wiele. Panowie starają się w sposób logiczny wyjaśnić, że naukowe badania albo fakty nie są prawdziwe i prawidłowe. ”

    Nauka różne rzeczy daje i różne są odkrycia. Pamiętam taką historię, gdy odkryto kość czy coś równie wspaniałego z och jak dawnych czasów, na której wyryto kilka postaci. Dwie z nich miały włócznie i były ewidentnie męskie, trzecia, nieuzbrojona o ile dobrze pamiętam, była ewidentnie żeńska (dla badaczy). I oto wniosek: kobiety brały udział w polowaniach! haha i co wy na to, wstrętne szowinistyczne męskie świnie! Jak wtedy można nie zaliczyć facepalma? Przecież, patrząc na bliższe czasowo grupy myśliwych, łatwo znaleźć inne wytłumaczenie. Na przykład u indian prerii, kto polował? Mężczyźni. A kto leciał zaraz za nimi, by od razu brać się za oprawianie zwierząt? Dlaczego więc zamiast najprostszej możliwej hipotezy, pasując do zachowań znanych, wybierać akurat tę najbardziej rewolucyjną?

    I ja też wiele czytałem i wiele widziałem, także przypadki, w których odkrycia były albo ignorowane, albo zakrzykiwane jako seksistowskie przez – niespodzianka – nie kobiety, ale mężczyzn. Na przykład, kiedyś feministka w dyskusji o różnicach w budowie mózgu z tryumfującą mina zapodała mi artykuł o „neuroseksizmie”, który miał obalić wszystkie moje argumenty i wykazać, że zajmuję się pseudonauką. Tylko, że ten artykuł cytował niemal same prace sprzed dwóch albo i więcej dekad, ignorując najnowsze badania 🙄

    Polubienie

    1. Generalnie a propos „innych możliwych przyczyn” – pod tym tekstem na moim fanpage’u (zapraszam!) rozwinęła się ciekawa dyskusja, która wskazała jako jednego z głównych winnych… marketing. A także „uwarunkowanie” czytelników, z marketingiem mające sporo wspólnego. Tu cytat z pana autora:

      „Zresztą sam zauważyłem, że gdy pisałem tekst z kobiecą bohaterką jako facet, to wytykano mi sztuczność i nieznajomość kobiecej psychiki. Kiedy piszę jako dziewczyna, dostaję oklaski za świetnie stworzone postaci kobiece. Wynika z tego, że czytelnicy oceniają literaturę przez pryzmat płci autora”.

      Polubienie

  7. Policzyłam na szybko: od 1 stycznia do 18 grudnia 2017 dział literacki Esensji zamieścił 16 opowiadań, z których aż 12 (!) jest autorstwa kobiet. To zagęszczenie zdecydowanie nie jest wynikiem świadomego działania, sama jestem ciekawa, z czego wynika. Podczas selekcji zwracamy uwagę tylko na to, czy tekst nam się podoba. Ale nawet z tego pobieżnego rzutu okiem wynika, że dziewczyny piszą i że piszą fantastykę (Esensja publikuje również – chętnie – opowiadania obyczajowe, ale z doświadczenia wiem, że ludzie przysyłają nam głównie fantastykę, ewentualnie teksty z pogranicza).

    Polubienie

    1. No cóż, jestem jednym z nielicznych męskich autorów, któremu udało się do Esensji dostać — ale mimo wszystko zaryzykuję stwierdzenie, że istnieje możliwość, że czasami się trafia fantastyka jednak — jakby to ująć — „profilowana pod płeć”.

      Napisałem swego czasu opowiadanie, które podobało się wszystkim męskim czytelnikom testowym (ale to wszystkim/wszystkim, różnili się tylko w stopniu „polubienia”) i — żadnej kobiecie. I już tak pół serio, pół poważnie: mam też poważne podejrzenie, chociaż to tylko podejrzenie, że płeć mogła zaważyć tez na ocenie na jednym konkursie, gdzie to wysłałem: było w jury czterech facetów i jedna kobieta. Żartowałem przed ogłoszeniem wyników, że pewnie dostanę cztery noty wysokie i jedno zero. Faktyczny wynik był: 9,8,7,7 i 3.

      Tzn są rzeczy, które podobają się obu płciom, ale są też takie, które trafiają tylko do jednej. Jeżeli więc redaktor jest kobietą (mężczyzną) to może to po prostu powodować niechcący skrzywienie płci pod kąt swoich gustów (nawet jeżeli jego wpływ to tylko np. rozstrzyganie przypadków spornych).

      Miałem też inną hipotezę (no, może to za mocne słowo), opartą o badania jak-mu-tam-Cohena-dwojga-nazwisk, że kobietom podobają się i rzeczy „męskie” i „żeńskie”, a facetom tylko rzeczy „męskie”, ale Pani wypowiedź to chyba jednak tę spekulację obala.

      Polubienie

        1. Eee? Dlaczego o gwałcie?!? Skąd w ogóle takie przypuszczenie?

          Tekst był o kosmicznej rąbaninie. Plus sporo wymyślonej techniki. Space opera w tradycyjnym wydaniu. Zresztą, mam nadzieję, że w przyszłym roku pojawi się w NF.

          Polubienie

        2. Jeszcze jedno – od wczoraj chodzę i się wiercę i myślę, czy słusznie czuję się urażony sugestią zawartą w Pani pytaniu („podobało się facetom, a kobietom nie, bo było o gwałcie”). I dochodzę do wniosku – tak, słusznie. Uważam pani sugestię za obraźliwą, nawet zakrawającą pod obrzydliwą.

          Przez szacunek dla gospodyni bloga, nie napiszę nic więcej.

          Polubienie

          1. Sugestia ta nie miała wiele wspólnego z Panem – nie znam i nie kojarzę Pańskiej twórczości – za to wszystko z moimi doświadczeniami ze znaczącą różnicą w percepcji pewnych wątków w rodzimej fantastyce. Przygody Achai większość moich kolegów zachwycały, koleżanki – jakoś niekoniecznie. 😉

            Polubienie

          2. [Nie mogę odpisać pod tekstem Ninywum więc zamieszczam to pod głównym ]

            Jeżeli porównasz Achaje do Michalak, to uznasz Ziemianskiego za wrażliwego gentelmana który rozumie kobiety.
            Także to nie zależy od pci.

            Polubienie

          3. Niniwum, wyjaśnienie przyjmuję, urazę puszczam w niepamięć.

            Moja twórczość jest pod pseudonimem i raczej dość wątła – trzy w Esensji, dwa w Nowej Fantastyce (trzecie przyjęte, właśnie space opera), dwa fahrenheit, dwa w innych webzinach (trzecie przyjęte). Wątpliwe więc, by ktokolwiek to kojarzył 😦

            Polubienie

  8. Zawsze strasznie mnie śmieszy, jak (zwłaszcza kobiety) podejmują feministyczną krytykę rożnych zjawisk społecznych, a potem (i/lub w trakcie) odżegnują się od feminizmu sugerując, że feministki to jakieś oszołomki są.

    Z mojego męskiego punktu widzenia, tłumaczenia JeRzego są kompletnie z tyłka, są rżnięciem głupa po prostu. To oczywiste, że całkowicie męska redakcja nie może mieć perspektywy pozwalającej doceniać kobiece teksty. Dlatego tak ważna jest dywersyfikacja w ciałach decyzyjnych. Fandom jest niestety przeżarty seksizmem, więc z tej strony zmiany nie będzie. Inna sprawa, że dużo więcej kobiet czyta (73% facetów nie przeczytała w poprzednim roku żadnej książki, wśród kobiet ten odsetek wynosi 54), więc takie gadanie to jest finansowe strzelanie sobie w stopy.

    Na portalu Nowej Fantastyki jest mnóstwo świetnych tekstów kobiet i naprawdę nie mogę uwierzyć, że tak trudno jest znaleźć teksty kobiet do czasopisma. Ten list pewnie jeszcze dodatkowo odstraszy kobiety od wysyłania tekstu do takiej redakcji.

    Ja się ostatecznie utwierdziłem w przekonaniu, że NF moich pieniędzy więcej nie zobaczy.

    Polubienie

    1. Vanhelsing – może tak:

      – całkowicie zgadzam się z akapitami nr 2 i 3 w Twoim komentarzu – to dobre zarysowanie pewnego problemu;
      – nie zgadzam się z akapitem nr 4 – NF to niezłe pismo, często podające czytelnikom bardzo dobre opowiadania, więc nie powinniśmy z niego rezygnować, bo RedNacz napisał coś nieprzyjemnego; może się zreflektuje jeszcze i już na spokojnie wyjaśni, co i jak?
      – co do akapitu nr 1 – przyjęłam go poniekąd osobiście, więc się wyjaśnię: nie odżegnuję się od feminizmu. Osobiście uważam się za feministkę, tyle że niespecjalnie „wojującą”: szukam logiki, złotego środka, wytykam, gdy widzę nierówność lub po prostu idiotyzmy. I niewiele rzeczy mnie drażni tak jak naładowani testosteronem samcy i równie agresywne samice, mówiąc brzydko – przesada w żadną ze stron nie działa dobrze dla ogółu. I owocuje atrakcjami jak „wszystkie feministki to niewysekszone stare panny” czy „każdy facet to brutal myślący tylko o seksie”. Nie róbmy sobie tego 😀

      Polubienie

      1. Mi się coraz bardziej podoba radykalny feminizm, ale radykalny w sensie roli toksycznej męskości we wszystkim, co jest złe na świecie (zaznaczam, nie biologicznej, ale kulturowej męskości) oraz postulowanej zmiany stosunków społecznych. Nie w sensie postulatów kastrowania facetów, czy oskarżenia ich hurtem o gwałt (skrajnym przykładem jest tekst z jakiegoś anglojęzycznego bloga feministycznego o tym, że każda penetracja, bez względu na zgodę, jest gwałtem).

        Co do NF. Tak, są tam wartościowe teksty, zwłaszcza opowiadania (bo publicystyka niestety nie dorasta do pięt temu, co można poczytać po polsku poza fantastyką, ani tym bardziej publicystyce anglojęzycznej, a jeden Orbitowski czy Watts wiosny nie czynią). Może nawet sam chciałbym tam kiedyś debiutować (będzie mi łatwiej, bo jestem facetem, hehe :P). Ale:
        1. nie chcę dawać pieniędzy ludziom, którzy mają taki zaściankowy mindset
        2. zalega mi na półkach cały rocznik NF z zakończonej już prenumeraty, więc i tak na razie mam co czytać
        3. w ogóle nie trzeba kupować NF, żeby mieć co czytać.

        Polubienie

  9. Bezmyślne trzymanie się politycznej poprawności produkuje takie nonsensy jak LMM Bujold -przeciętnej autorki która ma więcej nagród od większości wartościowych pisarzy.
    Tekst musi być przede wszystkim dobry. Płeć jest na dalszym planie.

    Polubienie

    1. Hm, ale przyszło Ci do głowy, że kiedy publikuje się 90% tekstów jednej płci, to ona wcale nie jest na dalszym planie? I że przerzedzenie tego szeregu wpłynęłoby pozytywnie na jakość? Chyba że serio jesteś przekonany, że faceci piszą 9 razy lepiej niż kobiety, co wyjaśnia taką trwającą latami dysproporcję, która pojawia się akurat w NF.

      Polubienie

      1. Uczciwie mówiąc to nie czytam juz NF od lat – ani innego czasopisma sf.
        Przerzedzenie całej fantastyki o połowę tylko by pomogło gatunkowi.
        Uważam że nędznej fantastyki w wykonaniu facetów jest 9 razy więcej niż nędznej fantastyki w wykonaniu kobiet.

        Pytanie – dlaczego kobiety nie czytają fantastyki? Od tego winniśmy chyba wyjść.

        Polubienie

        1. „Pytanie – dlaczego kobiety nie czytają fantastyki? Od tego winniśmy chyba wyjść.”
          Pozwolę sobie odpowiedzieć: dlaczego mężczyźni (wśród osób zdziwionych tym, że czytam fantastykę znakomitą większość stanowią mężczyźni – co nie musi o niczym świadczyć i może być tylko przykładem anegdotycznym) twierdzą, że kobiety nie czytają fantastyki?

          Polubienie

          1. 🙂
            Trochę kontrowersyjnie się wyraziłem, ale ogólnie prawdziwe. Zdecydowanie więcej wśród czytelników jest facetów niż kobiet, to samo dotyczy pisarstwa. ,
            cała filozofia.

            Polubione przez 1 osoba

          2. Tzn. wedlug badań czytelnictwa kobiet czytających jest ogólnie więcej. Ostatnio BN pisała „Od dawna sygnalizujemy w naszych raportach, że kobiety czytają książki częściej, robią to z większą intensywnością oraz chętniej angażują się w towarzyszące książkom interakcje społeczne” – więc albo użyłeś dużego skrótu myślowego, albo wywiodłeś skądiś błędne wnioski 😉

            Polubienie

          3. Kobiety czytają całkiem sporo fantastyki. Przejrzyj bloga mojego, Drewniany Most czy Powiało Chłodem – fantastyka to jakieś 90% przeczytanych książek.

            A co do wpisów pana Lewandowskiego – poleciały z dwóch powodów. Po pierwsze, Przewodas zawsze, ale to zawsze prowokuje gównoburzę, gdzie tylko się pokaże, a na to nie mam ochoty. Po drugie, po prostu nie znoszę go jako osoby, tak w fandomie, jak w internecie, więc został drugą osobą, którą najzwyczajniej kasuję bez czytania – po pewnej bardzo skrajnie nastawionej pani także z fandomu. Uznaj to za dziecinne, jednak tej dwójki na blogu po prostu nie chcę 🙂

            Polubienie

          4. Dziękuję za ten popis przewagi osobistej awersji nad merytoryką! Pokazujesz co warta jest histeryczna publicystyka kobieca…

            Polubienie

  10. Widzę, że olbrzymia dyskusja się zrobiła, a ja nie chce w nią za bardzo wnikać, także tego… ja powiem tylko, że raczej po prostu wolę teksty pisane przez panów :C Są często mniej pretensjonalne, konkretniejsze. Oczywiście, i panie takie rzeczy potrafią tworzyć, tylko jakoś tak rzadziej im wychodzi, zwłaszcza, jeśli nie patrzymy tylko na fantastykę. I szczerze mówiąc, gdybym miała teraz wejść do świata fantastycznych twórców to raczej wolałabym obecne proporcje, bo lepiej mi, gdy otaczają mnie panowie, z podobnych powodów, z jakich wolę „męską prozę” z resztą. Ale to tylko takie moje preferencje.

    Polubienie

  11. Co do KTLa, oczywiście masz rację, wyczuwa g-burzę i niczym mucha do niej lgnie. Once and the future.

    Natomiast sensownie się wpisał.
    Ale nie o tym.
    Twój wpis odbił się lekkim echem w różnych zakątkach (no bo skąd KTL ?) , i u nas (forum ZB) wywołał pewną dyskusję. Pewien znany wydawca wrzucił tego linka pod rozwagę
    https://www.panmacmillan.com/blogs/science-fiction-and-fantasy/sexism-genre-publishing-publishers-perspective

    Polubienie

        1. Oczywiście to blog, i nie ma pozycji i zasad czasopisma (i mieć nie może ) , to mimo wszystko twój wniosek /zarzut o seksizmie jest trochę niezasadny (mało autorytarny?) z – z uwagi na Twój dobór tekstów czytanych.

          Co do ya – ich jakości czy pewnej wręcz manufakturowosci – no cóż, co kto lubi (się zajmuje ). Ogólnie słabe, prace na zamówienie – trochę jak z fantasy.

          Polubienie

          1. Czyli ze względu na to, że czytam dużo książek kobiet, nie mogę zauważyć, że w czasopismach niewiele kobiet jest publikowanych, a panowie w fandomie bywają zacietrzewieni? 0_o Bo tak rozumiem Twój komentarz.

            Polubienie

          2. A co do YA – duża ich część jest pisana dokładnie „pod publiczkę”, co jakiś czas trafiają się jednak powieści wybijające się ponad ten stały, płaski krajobraz. Wspomniana przez Ciebie w innym komentarzu Tailor to niezgorszy przykład, doskonale widać to też na przykładzie polskiej powieści „5 sekund do IO” (z paskudnymi okładkami w nowym wydaniu), ciekawego „Red Rising” (przy czym tu też jest sporo niedociągnięć literackich) albo niefantastycznego już „Fangirl” Rainbow Rowell.

            Mało ich jednak – przeglądając materiały mam wrażenie, że to kwestia zapętlenia się autorów: ktoś napisał młodzieżową powieść w fantastycznym sztafażu, np. „Igrzyska Śmierci” -> wydawca zrobił marketing taki 10/10 -> stała się bestselelrem -> nowy autor pisze podobną książkę -> wydawca reklamuje -> czytelnicy kupują -> pisze kolejną taką samą.

            Polubienie

  12. A choćbym był samym diabłem wcielonym, kiedy mam rację, macie psi obowiązek mi to przyznać!
    Gównoburze rozpętujecie sami, ja z zasady pierwszy nie zaczynam, natomiast potem już nie ustępuję. Poziom na jakim będziecie ze mną dyskutować to wyłącznie wasz wybór! Zgodnie z teorią gier w drugim ruchu odpowiadam tym samym.
    PS
    Może teraz dla odmiany byście się ujęły nad seksizmem w literaturze kobiecej – piszą ją prawie same kobiety, trzeba koniecznie coś zrobić by wśród płci autorów było po równo. Jakby tu zmusić więcej facetów do pisania romansideł? Oto jest pytanie! Co prawda sensu w nim tyle, co w pytaniu o kobiety piszące fantastykę, ale za to na miarę epoki…

    Polubienie

  13. Baaardzo ciekawy tekst (komentuję z dużym opóźnieniem, bo trafiłam do Ciebie dopiero po właśnie opublikowanym wpisie u Gosiarelli)!
    Jeśli mam być szczera, to wydaje mi się, że faktycznie jest to kwestia różnicy w ilości przesyłanych tekstów – panowie są w tej kwestii dużo odważniejsi niż panie, które (prawdopodobnie ze względu na wychowanie „przepraszam, że żyję”) często uważają, że nie są dostatecznie dobre.
    Z perspektywy osoby, która od podstawówki obmyśla i pisze opowiadania (na blogach, bo – uwaga – nie uważam, żebym była wystarczająco dobra na publikację), i chciałaby docelowo wydać książkę, a ostatnio nawet przeglądała strony tych właśnie starszych magazynów, o których piszesz w poście, mogę powiedzieć tylko jedno. Jak zobaczyłam informację na którejś z tych stron, żeby nie przesyłać opowiadań, które nie będą pasować do zamysłu artystycznego magazynu, to z miejsca zrezygnowałam, bo właśnie 3/4 autorów jest płci męskiej. A że ja miałam w planach opowiadanko o słowiańskim klimacie i przesłaniu proekologicznym, to już wiedziałam, że się nie nada.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ślij ślij, w najgorszym wypadku nie dostaniesz odpowiedzi 🙂 Zawsze możesz też spróbować najpierw przejść przez np. Weryfikatorium – forum dla pisarzy – albo opublikować coś na Fantastyka.pl, tam jest aktywna społeczność komentująca i poprawiająca teksty.

      Polubione przez 1 osoba

      1. A orientujesz się może, jak długo zajmuje redakcji wysłanie odpowiedzi (albo odrzucenie opowiadania) tak, żeby można było spróbować szczęścia w innym magazynie?

        Polubienie

      2. W sumie to też ciekawa sprawa do zbadania: jak internet wpłynął na odwagę autorek.
        Bo ja czytam trochę fanfików i tam mam wrażenie że większość osób piszących to kobiety.

        Polubienie

  14. Nie miałam pojęcia że można tak po prostu napisać do redakcji…..Zgadzam sie og,ólnie z całym tekstem i to czesto jest tak że faceci nie widzą tego że dyskryminuja kobiety. Przykładowo na jednej z grupek serialowych ktoś odt napisał że seriale o mafii typu Gomorra sa nie dla kobiet. Razem z koleżanką rzuciłyśmy się ratować nasz honor i co z tego było? Komentarze w stylu feministki sie znalazły, co mafia ma do kobiet, dziewczyny sa od oglądania głupich romansów ….itp. A na koniec tylko takie stwierdzenie : Nie dyskryminujemy was dziewczyny ale tak po prostu jest. No i jak tu sie kłócić z takim nastawieniem. Nie do wszystkich dociera że kobiety też pisza fantastyke, tez ja czytaja, tez ogl seriale o mafii….

    Polubienie

  15. A ja chciałem (po latach!) powiedzieć, że między innymi dzięki temu wpisowi naświetliliśmy problem w redakcji i staramy się o parytet. Wśród tekstów naukowych ciężko, ale z opowiadaniami i rozmowami się udaje 🙂 Pozdrowienia! Krzysztof M Maj

    Polubienie

Dodaj komentarz