Dlaczego nie czytam książek? Czyli czytelniczy zastój [MYŚLI LUZEM]

W życiu każdego czytelnika przychodzi taki moment: czytanie się kończy. Książki odstręczają. Za co się nie weźmie, nie może skończyć. I co wtedy?

W sumie – nic się nie da zdziałać. Nazywam to zmęczeniem mózgu – czytasz tyle, że w pewnym momencie Twój mózg mówi: „nope, wakacje, urlop, nie stoleruję więcej książek, chodź na spacer albo chociaż obejrzyj głupi film”. I nie jest to sytuacja jednostkowa – na czytelniczych forach temat powraca co jakiś czas, najczęściej w formie dość rozpaczliwego wpisu z prośbą o pomoc w znalezieniu sposobu na zaradzenie zastojowi w czytaniu. Porady są różne, ale najskuteczniejsza – na moje oko – brzmi: „nie panikuj”.

Zastój czytelniczy? To normalne!

Twój mózg po sesji czytania, jak w każdym innym przypadku, czasami potrzebuje nowych bodźców, by móc funkcjonować pełną parą. Dlatego zdarzają się momenty, gdy czytelnik – pochłaniający książki nałogowo – odczuwa znużenie i zmęczenie czytaniem. To znak z centrum dowodzenia, że pora na odpoczynek: dość monotonna czynność powtarzana regularnie po prostu nasz mózg znudziła. Potrzebuje odskoczni, czegoś nowego.

Dlatego szukam sobie wtedy innego zajęcia. W sierpniu zajęła mnie np. rodzinna archeologia.

20768196_10211714659835749_5487616989468202537_n
Moja ostatnia dystrakcja – przeglądanie starych zdjęć rodzinnych. Na zdjęciu – dziadek na wojskowym wyjeździe do Moskwy w latach 50/60. Chwalę się, bo dziadek był cudownym człowiekiem 🙂

Co mam czytać, żeby przeszło?

W sumie – nic.  Generalnie przejdzie samo. Zmuszanie się do czytania tylko wpędza w rozpacz. W takich momentach przesiadam się na mangi i komiksy, serial (najlepiej durny, żeby w międzyczasie móc robić coś w domu – dlatego 45-minutowy odcinek oglądam i 3 godziny), gram w Heroes III.

Częściej też wtedy spaceruję – bo zwykle wsiadam w autobus, żeby spokojnie poczytać. W domu jest lepiej posprzątane (co mi przypomina, że pora uprać zasłonki 😉 ). Obiady są bardziej fancy i regularniej, robię zabawki dla kotów. Biorę się za dziwne projekty (origami dinozaury są następne w kolejce). Ogółem: zajmuję się czym innym.

Heroes III

Zwykle po dostarczeniu sobie odpowiedniej dawki innych bodźców, moja głowa uznaje, że już ok, możemy czytać znowu. Na ogół to dwa-trzy tygodnie od początku przerwy. Sięgam wtedy po coś lżejszego na rozgrzewkę, a potem wracam do normalnego trybu czytania.

W tym roku mam już odhaczone ponad 60 książek. Można się znużyć.

Ale co z tymi książkami, które czekają na przeczytanie?

Cóż, poczekają dłużej. Książka nie ucieknie – w bibliotece mogę przedłużyć termin, moje własne tomiszcza poleżą na dysku czy półce. A co z egzemplarzami recenzenckimi na portale, z którymi współpracuję? To trochę problem – powolutku podłubię po rozdziale na raz, porozmawiam z naczelnym o przełożeniu terminu i jakoś to będzie.

pexels-photo
Fot. Pexels

Bo widzicie – czytanie to nie wyścig. Nie ma tu zasady better, stronger, faster, harder, jak śpiewał pewien znany zespół: czytanie ma być przyjemne. Jeśli akurat nie sprawia mi przyjemności w danym momencie, to zajmuję się czymś innym (nawet gdy gdzieś z tyłu głowy tkwi mi wredny robak podpowiadający „no weź czytaj, jak możesz ni czytać?”).

Nie czytasz? Nie szkodzi. Daj głowie odpocząć 🙂

 

13 myśli w temacie “Dlaczego nie czytam książek? Czyli czytelniczy zastój [MYŚLI LUZEM]

  1. Kiedyś czytałem o wiele więcej niż teraz i bardzo często zdarzały mi się takie przestoje. Panikowałem, bo myślałem, że książki mnie nudzą i nic z tego już nie będzie. Później zorientowałem się, że to normalne i zacząłem robić inne rzeczy oprócz czytania – choćby pisać blog czy oglądać seriale. Herosy to jedna z moich najukochańszych gier 😀 Jakimi frakcjami lubisz grać?

    Polubione przez 1 osoba

  2. Miałam to samo. Ale u mnie niemoc trwała ponad miesiąc. Nie ważne jakiego tematu chciałam się podjąć, nic nie działało. Co wtedy robiłam? Grałam w The Sims 4, oglądałam TV, seriale online, słuchałam muzyki. Do książki dopiero zatęskniłam, kiedy mózg odpoczął.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Ujmę to tak: Mnie to nie boli. Nie analizuję. Nie mam poczucia winy – bo i po co? Nie mam ambitnych planów na weekend? To pokrzątam się po domu, uzupełnię bloga, poczytam i posłucham muzyki. Ładna pogoda? Wybiorę się na rower. Doskwiera mi brak towarzystwa? To umawiam się na spotkanie. To nie zastój i powód do niepokoju, tylko intelektualny płodozmian. Po prostu.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ja wtedy namiętnie szydełkuję albo… przerzucam się na audiobooki. Bo choć na literki patrzeć nie mogę, to chociaż posłucham czegoś durnego, co nie wymaga zbytniego skupienia, ale np jest fajnie przeczytane (przypomnę moje piski na „Bedding Lord Ned” – jak to było dobrze przeczytane *-*)

    Polubienie

Dodaj komentarz