Czy trzeba czytać książki? [MYŚLI LUZEM]

Od lektury słynnego już tekstu Łukasza NajderaDwutygodniku zaczęłam nie tylko się zastanawiać, ale też uważniej przeglądać internetowe fora. I zastanawiam się: czy trzeba czytać książki? Odpowiedź jest jedna: nie. 

Jak może zdążyliście zauważyć, mam dość utylitarne podejście do książek: liczy się dla mnie dobrze przygotowana treść, forma już niekoniecznie. Jednak samo czytanie to nieco inna para kaloszy.

Dla mnie to oczywistość: czytamy. Czytanie jest super, jest cool, daje radość i relaks. A że przy okazji działa dobrze na synapsy, to już w ogóle jest bajka. Książki trzeba czytać, bo to najwyższa forma rozrywki, jakkolwiek nie jedyna.

Ale to ja. Ja książkami obkładam się od maleńkości (swego czasu na nich spałam, serio). W przeciwieństwie jednak do niektórych zapalonych czytelników, których obserwuję na licznych forach i grupach, pamiętam jednak o jednym: poza książkami też istnieje kultura. Nieco boleśnie przypomina o tym raport nt. czytelnictwa z Biblioteki Narodowej, ale też wystarczy, że się rozejrzę i widzę, jak czas wolny spędzają inni. Czy to coś złego? Niekoniecznie.

narrative-794978_1280

Nie musimy czytać

Rzeczony raport pokazał jasno: książki czyta zaledwie 1/3 Polaków (37%). Oznacza to, że statystycznie 63% populacji naszego kraju nie sięgnęło po żadną książkę w ciągu roku. To rzeczywiście trochę zgroza, ale tylko do momentu, gdy uświadomimy sobie inną rzecz: książka to nie wszystko.

Na rynku funkcjonują jeszcze inne formy rozrywki i kultury:

  • komiks
  • film
  • telewizja
  • muzyka
  • teatr
  • gry komputerowe
  • gry planszowe
  • szeroko pojęta kategoria „pozostałe”, zawierająca w sobie tak chodzenie na wykłady otwarte, jak i organizowanie wieczorków poetyckich

Oczywiście nie każda z tych form musi być odbierana jako ambitna i równoważna. Czytanie – jak wynika z pewnego stereotypu – jest „szlachetne”, przeznaczone dla osób wykształconych i obcujących z kulturą, istotne dla rozwoju narodu. Z kolei komiks czy gry nadal są powszechnie uznawane za rozrywkę masową, skierowaną do dzieci i nastolatków, niewymagającą i przynależną zdecydowanie do kultury niskiej.

komiksy

Czujecie ten dysonans?

Osobiście uważam, że należy tego typu porównania zmiąć w kulkę i wywalić do kosza.

Z doświadczenia wiem, że czytający często sięgają po pozycje płaskie, głupie i szkodliwe, w najlepszym przypadku masowe i wtórne (tak, ja też – bardzo lubię romanse i świetnie się przy nich relaksuję). Co gorsza – bardzo często robią to bezkrytycznie, przyjmując każde słowo pisane w okładkach za świetny przykład dobrej literatury. Nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć abominacje z rzeszami fanów – Katarzyna Michalak to przykład flagowy i najgorszy, ale niejedyny, mamy chociażby Remigiusza Mroza, Jakuba Ćwieka czy Beatę Pawlikowską. I tu niestety częstokroć fani danego autora na każdą krytykę czy wytknięcie błędów w książkach unoszą się i atakują. Bardzo często koronnym argumentem w tych sporach jest „nie ważne, co się czyta, ale trzeba czytać!”.

Jednocześnie sięgnę po przykład z mojego podwórka. Mój mąż jest wielkim fanem gier komputerowych. Brat z kolei w ogóle skupia się na sporcie, w którym się nieźle realizuje. Po książki sięgają, ale wyjątkowo rzadko, może ze dwa razy do roku się trafi – w żaden sposób jednak nie ujmuje im to ogłady, kultury, inteligencji czy trzymania poziomu rozmowy. Mąż regularnie czytuje portale informacyjne, jest na bieżąco i ma masę interesujących wniosków na tematy od kultury po politykę, a w grach non-stop obcuje z fabułami i narracjami. Brat – zapalony koszykarz – jest poza tym świetny w pracy w zespole, czego nauczył się na boisku.

giphy.gif

Ale trzeba czytać!

W dyskusjach w internecie wpada mi często w oko post utrzymany w tonie mój mąż nie czyta książek, bo woli chodzić do kina, ale ja chcę mu na urodziny kupić jakąś fajną powieść albo pięć, to na pewno zacznie czytać. Przechodzi mnie wtedy lekki dreszcz niechęci. Zakładam, że mąż takiej pani jest dorosły. Podobnie gdy pisze tak osoba na oko 35-letnia, można założyć, że jej rodzeństwo czy przyjaciele mają nieco więcej niż 15 lat. Mieli kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, żeby określić swoje preferencje i jeśli czytanie nadal nie jest w ich kręgu zainteresowań, to raczej ich do niego nie zmusimy. Więc czemu na siłę wciskamy im książki?

W życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby zmuszać męża i brata do czytania na siłę. Są idealni tacy, jacy są i mamy razem sporo tematów do rozmowy.

tenor.gif

Czytaj i daj żyć innym

Dzisiaj nie ma większego sensu snobować się czytaniem książek. Znacząca większość z nas nie nurza się w klasycznych Wielkich Powieściach, a czyta dla przyjemności i rzeczy stanowczo lżejsze. To już nie jest rozrywka zarezerwowana dla klas wyższych i wykształconych. Z kolei inni w ten sam sposób odbierają komiksy – które już dawno temu wyszły poza strefę dla dzieci i młodzieży – a jeszcze kolejni wolą grę w szachy.

Nie trzeba czytać – ważne, żeby zajmować się rzeczami, które dają nam radość i rozwijają. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy ktoś w kulturze nie uczestniczy w ogóle – wtedy trzeba (delikatnie!) wdrożyć jakiś program. Oderwać człowieka od M jak Miłość czy lektury Faktu, zabrać do kina albo na koncert w parku. Towarzysko. Może im się spodoba.

Wszystkie zdjęcia: Pixabay

penguin-657527_1920.jpg
Pingwin nie ma specjalnie nic wspólnego z tekstem, ale jest ładny i pocieszny. Fot. Pixabay

9 myśli w temacie “Czy trzeba czytać książki? [MYŚLI LUZEM]

  1. Ciekawe przemyślenia ;). Dla mnie ograniczanie się do jednego medium(książek) byłoby niemożliwe – za bardzo cenię inne wytwory kultury, by korzystać tylko z jednego ich rodzaju. Często seriale, czy gry(które to wciąż są etykietkowane jako marna rozrywka przeznaczona dla dzieci i młodzieży) opowiadają o wiele ciekawsze i interesujące historie i mają nam do przekazania więcej niż książki. Przykłady? Proszę bardzo: Peaky Blinders, Stranger Things, Fallout 2, Planescape Torment. Ponadto teatr, muzyka oraz gry planszowe zapewniają całkiem inny rodzaj zabawy niż literatura. Książki to świetna rozrywka, jednak nie wyobrażam sobie życia bez gier, teatru i filmów.

    Polubienie

  2. Czytać uwielbiam, ale zdarzają się takie okresy, że zwyczajnie nie mam na to ochoty, bądź mam ochotę porobić co innego. Większość moich zainteresować kręci się w obrębie rysunku, gier czy pisania, więc nie czuję się przynajmniej „nieukulturalniona”… czasem po prostu mam potrzebę sięgnięcia po inne medium 😀
    Sama wiele się od książek nauczyłam i równie wiele im zawdzięczam. Choć oczywiście daję sobie sprawę z tego, że każdego pobudza co innego i każdy w swój własny sposób rozwija siebie i swoją wyobraźnię to mimo wszystko, hmm… czuję się w pewien sposób wyróżniona na tle osób zupełnie nieoczytanych i nic na to nie poradzę, niestety (Slytherin pozdrawia). Mam natomiast na tyle taktu, żeby nie traktować z góry takich ludzi i nie katować ich prezentami w postaci książek 😉

    Polubione przez 2 ludzi

  3. W sumie gdzieś-kiedyś u mnie był podobny post 🙂 Czytanie to rozrywka, nie gorsza od jakiekolwiek innej i tyle. Nie ma co się przejmować tym, że Polacy „nie czytają” – raz, że jesteśmy raczej narodem robotniczym, nie inteligenckim (przez PRL, rozbiory i takie tam), więc NIE MAMY wyrobionej kultury czytania. Dwa: jak napisałaś, jest komiks, film, gry i tony innych rzeczy, z których można czerpać 🙂
    A Ćwiek może geniuszem nie jest, ale szczerze mówiąc, osobiście widzę, że się trochę rozwija. Tzn. „Kłamca”, a „Grimm City” to zupełnie inne poziomy literatury 🙂 I na ile znam Mroza to… Grimm go przerasta XD

    Polubienie

  4. Czytać czytać, to już nawet nie chodzi tylko o rozwijanie wyobraźni, ale samą znajomość i umiejętność wykorzystywania języka. Człowiek, który czyta lepiej zna swój język 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Z gier też można pięknie wyciągnąć informacje językowe 🙂 Z komiksami już nieco słabiej – mam wrażenie, że kontekst obrazkowy nieco osłabia aspekt języka 🙂

      Z ciekawości – Twój nick to Andrzej K., a blog to „Babskim okiem”. Jak to? 😀

      Polubienie

  5. Z tezą główną się zgadzam. Są wartościowe komiksy („Persepolis”) czy filmy („Otwórz oczy”). Lubię czytać. Kocham. Ale lubię też dobry film. I lubię sport. I chociaż bolą mnie nieczytający (czyt. tacy, co na „swoją” książkę jeszcze nie trafili) to przecież nie będę nikogo nawracać. Z papierem zaprzyjaźnić się warto. Ale oprócz tego są jeszcze inne przyjemności. Nawet „tania”, zwykła rozrywka. Bo czemu nie? Co w tym złego?

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Recenzjonistka Anuluj pisanie odpowiedzi